Rakieta Falcon 9, która przetransportowała kapsułę Dragon (Smok) na Międzynarodową Stację Kosmiczną, wyposażona została w urządzenie stabilizujące, pozwalające na pionowe lądowanie. W ramach próby pierwszy stopień rakiety wpadł do oceanu w pozycji pionowej.
Ustabilizowanie wracającej na Ziemię rakiety w pionie jest kluczowe dla osiągnięcia dalekosiężnego celu – skonstruowania rakiet, które nie ulegną zniszczeniu podczas powrotu na Ziemię i będą mogły być wielokrotnie wykorzystywane. To znacznie zredukuje koszty wynoszenia ładunków.
Dragon, wystrzelony z przylądka Canaveral na Florydzie w piątek wieczorem, potrzebował 36 godzin na dogonienie na orbicie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Jego podróż skończyła się, kiedy dowódca stacji, japoński astronauta Koichi Wakata, złapał pojazd za pomocą 18-metrowego ramienia żurawia. W tym czasie stacja orbitalna znajdowała się ok. 418 kilometrów nad Afryką i mijała Nil.
Kilka kroków do celu
– „Wielkanocny Smok" zapukał do naszych drzwi – zakomunikował astronauta Randy Bresnik stacji kontroli lotów NASA w Houston. Trzy godziny po uchwyceniu kapsuły przez ramię dźwigu astronauci zakotwiczyli Dragona przy module Harmony. Na poniedziałek zaplanowali rozpoczęcie rozładunku.
Dragon zawiózł na stację nie tylko zapasy żywności, ale także części zamienne i brakujące nogi dla Robonauta 2 oraz urządzenia do prowadzenia testów na pokładzie stacji orbitalnej.