Te kwestie trzeba brać pod uwagę, decydując o wstrzymaniu szkodliwej działalności przedsiębiorstwa. To istota poniedziałkowego wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie wysypiska śmieci i kompostowni przy ul. Kampinoskiej na warszawskim Radiowie, prowadzonego przez Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania. Kompostownia – mimo zapowiedzi sprzed kilku lat – do dziś nie została zamknięta. A NSA właśnie oddalił dwie skargi kasacyjne warszawskiego MPO. Teraz nad dalszą działalnością oczyszczalni ponownie pochyli się inspektor ochrony środowiska.
O zamknięcie wysypiska z miejską spółką walczy stowarzyszenie Czyste Radiowo, które chce spełnienia obietnicy zakończenia tej działalności. Mieszkańcy skarżą się na uciążliwe zapachy i mówią o dolegliwościach zdrowotnych, wywołanych procesem kompostowania odpadów. Odbywa się to poprzez wdmuchiwanie ciepłego powietrza w pryzmy śmieci przykryte plandekami. Według mieszkańców ulatniające się gazy powołują nudności, kaszel i omdlenia. W Polsce nie ma ustawy określającej uciążliwość zapachową powietrza, więc formalnie nie można określić, jaki jej poziom jest dopuszczalny i bezpieczny dla zdrowia ludzi.
Działalność wysypiska trwa, choć jedna z instalacji nie ma aktualnego pozwolenia wydawanego przez Inspekcję Ochrony Środowiska. Stowarzyszenie wsparła prokuratura, a także rzecznik praw obywatelskich, którzy w sądowym boju stali po tej samej stronie. Chodziło o decyzje generalnego inspektora ochrony środowiska o umorzeniu postępowania administracyjnego w sprawie wstrzymania działalności instalacji do mechaniczno-biologicznego przetwarzania odpadów komunalnych.
W kwietniu 2017 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uznał, że obowiązkiem organów administracji jest wyjaśnienie, czy kompostowanie odpadów przekształciło się w zanieczyszczenie szkodliwe dla zdrowia ludzi lub stanu środowiska. Uznał w tych sprawach argumenty stowarzyszenia i RPO.
Sąd wskazał, że Inspekcja błędnie zinterpretowała prawo ochrony środowiska. Podstawą wstrzymania działalności kompostowni jest już samo zagrożenie dla zdrowia ludzkiego z art. 364 prawa o ochronie środowiska, a nie – jak twierdziły organy – skutek w postaci chorób.