Od Nowego Roku wiele małych wspólnot mieszkaniowych czeka rewolucja. Staną się wspólnotami dużymi. Będą więc musiały powołać zarząd lub wynająć firmę, która będzie zarządzała budynkiem. Inaczej będą też podejmować ważne decyzje.
Zarządcy nieruchomości nie mają wątpliwości. To dobre zmiany. Przyznają jednak, że nie obejdzie się bez problemów z ich wdrażaniem. I niestety właścicieli czekają wydatki.
Koniec z jednomyślnością
Od 1 stycznia 2020 roku wchodzi w życie nowelizacja ustawy o własności lokali (uwl). Przewiduje ona, że duże wspólnoty mieszkaniowe będą tworzyć budynki już z czterema lokalami, a nie jak obecnie – więcej niż siedmioma.
– Za kilka tygodni wiele wspólnot czeka więc reorganizacja. Dziś funkcjonują na podstawie kodeksu cywilnego (k.c.) a po Nowym Roku będą już działać w oparciu o uwl – tłumaczy Grzegorz Abramek, radca prawny specjalizujący się w prawie nieruchomości.
– Oznacza to, że muszą powołać do życia jedno- lub kilkuosobowy zarząd, który będzie gospodarował ich budynkiem i reprezentował wspólnotę na zewnątrz, albo powierzyć zarząd profesjonalnej firmie. Dziś taki obowiązek istnieje dopiero dla budynków z minimum ośmioma lokalami. Natomiast w blokach o mniejszej liczbie lokali w ogóle nie trzeba powoływać zarządu, chyba że taka jest wola właścicieli. Decyzje podejmuje się zaś jednomyślnie – wyjaśnia mec. Grzegorz Abramek.