Reklama

Ludzie szukają mieszkań w przyjaznej, zapewniającej wygodne życie okolicy

Dodatkowe funkcje to dodatkowe koszty – mówi Maximilian Mendel, szef zespołu inwestycji mieszkaniowych w JLL.

Publikacja: 25.04.2019 19:52

Ludzie szukają mieszkań w przyjaznej, zapewniającej wygodne życie okolicy

Foto: materiały prasowe

Tematem tegorocznej edycji organizowanej przez „Rzeczpospolitą" konferencji Real Estate Impactor jest jakość życia jako usługa. Biorąc pod uwagę wasze doświadczenia, a także współpracę z Obido, na co najbardziej zwracają uwagę ludzie szukający mieszkania – poza ceną czy metrażem?

Ci, którzy pracują w branży nieruchomości – niezależnie od sektora – jak mantrę powtarzają słowo „lokalizacja".

Lokalizacja „sprzedaje" biurowce i sprzedaje mieszkania. Jest ważna dla tych, którzy budują i kupują akademiki i mieszkania na wynajem. Tyle że lokalizacja oznacza dziś bardzo wiele, a w różnych grupach nabywców elementy te przesuwają się na skali ważności.

Jak pokazuje analiza preferencji nabywców poszukujących mieszkań za pośrednictwem platformy Obido, o wyborze mieszkania nie decydują jego współrzędne geograficzne. Weźmy chociażby warszawski Żoliborz: blisko 10 proc. nabywców deklaruje chęć zakupu mieszkania w tej właśnie dzielnicy, ale mieszkania tam dostępne stanowią niecałe 3 proc. oferty. Czy to oznacza, że pozostałe 7 proc. popytu pozostaje niezaspokojone? Ależ skąd. Kupujący zamieniają Żoliborz na położone w pobliżu szkół, budynków użyteczności publicznej i terenów zielonych, dobrze skomunikowane transportem publicznym mieszkania na Targówku czy Pradze-Południe.

Coraz ważniejsze na poziomie decyzji o zakupie staje się sąsiedztwo czy możliwość spędzenia w interesujący sposób czasu wolnego w najbliższej okolicy. Pod uwagę brany jest też rodzaj usług zaplanowanych na parterze budynku czy całym osiedlu. Stąd rosnąca – nie tylko w Polsce zresztą – popularność projektów wielofunkcyjnych. Deweloperzy widzą te potrzeby i starają się „programować" swoje inwestycje tak, by były atrakcyjne dla nabywcy nie tylko w chwili zakupu, a to, co nazywamy domem, nie kończyło się na progu mieszkania.

Reklama
Reklama

Z jednej strony mamy proptech, smart home, z drugiej nadal dominuje standard deweloperski. Czy u deweloperów widać tendencję, by sprzedawać klientom coś więcej niż cztery gołe ściany?

Deweloperzy z chęcią dadzą więcej, a klienci chętnie wezmą więcej. Kluczowe pozostaje pytanie, kto za to zapłaci. Rozwiązania z grupy smart czy eko są kosztowne – może już nie tak bardzo jak kilka czy kilkanaście lat temu, ale wciąż podnoszą cenę realizacji. Przy rosnących cenach gruntów, materiałów budowlanych i robocizny każdy dodatkowy element, który dokłada się do ceny metra kwadratowego, może okazać się zbytnią ekstrawagancją – szczególnie w najniższych segmentach rynkowych.

Oczywiście wszystkie takie dodatkowe elementy pozwalają uzyskać przewagę nad konkurencją i dlatego pojawiają się w inwestycjach, tyle że w częściach wspólnych. Koszt zainstalowania gniazda do ładowania dla pojazdów elektrycznych, inteligentnych paczkomatów czy wieszaków na rowery łatwiej rozłożyć wtedy na wszystkich kupujących. W przypadku projektów apartamentowych deweloperzy nie są już tak wstrzemięźliwi, bo i nabywcy mogą pozwolić sobie na więcej. W tych luksusowych natomiast wykończenie jest praktycznie niezbędne.

W Warszawie mamy biurowy Mordor, mamy dzielnice sypialniane postawione na obrzeżach, w polu kapusty. Czy z tych doświadczeń wyciągnięto wnioski? Czy miasta mogą rozwijać się w sposób bardziej przemyślany?

Mamy też Konesera czy Browary Warszawskie, a ich sukces sprzedażowy pokazuje, że oczekiwania nabywców ewoluują i na rynku jest zapotrzebowanie na projekty wielofunkcyjne. Pokazuje też, że w nowoczesnych miastach – jak w przyrodzie – monokultura nie sprawdza się na dłuższą metę. Jedna funkcja napędza drugą. Służewiec Przemysłowy przestał być wyłącznie zagłębiem biurowym. W latach 2016–2018 przybyło tam blisko 4 tys. nowych mieszkań, a drugie tyle deweloperzy planują wybudować do 2021 r. To z kolei pozwala na powrót zainteresować tą częścią miasta najemców na rynku biurowym.

Świat się zmienia. Do niedawna naturalne było zaciąganie kredytu i kupowanie mieszkania na własność. Mamy rosnący popyt na wynajmowanie lokali – które zapewniają głównie inwestorzy prywatni. Najem instytucjonalny jest jeszcze w powijakach, a już słyszymy o nowej odsłonie rynku, co-livingu – czyli oprócz mieszkania najemca oczekuje wielofunkcyjnych przestrzeni wspólnych. Jaka jest przyszłość rynku mieszkaniowego w Polsce?

Reklama
Reklama

Świat się zmienia, ale nie tak szybko, jak by to mogło wynikać z doniesień medialnych. Mimo rosnącego zainteresowania rynkiem najmu wciąż wielu nabywców jest przywiązanych do własności i chce mieszkanie kupić – również na kredyt, co potwierdzają dane Amronu (ośrodek analityczno-badawczy rynku nieruchomości powstały z inicjatywy Związku Banków Polskich – red.).

Nie zanosi się zatem na to, by fundusze specjalizujące się w najmie mogły odebrać deweloperom chleb, nawet biorąc pod uwagę fakt ich coraz większego zaangażowania w naszym kraju. Wręcz przeciwnie, przy braku istniejących portfeli mieszkań do zakupu muszą je sobie najpierw wybudować, a możliwość zbycia całego budynku stanowi na słabnącym rynku atrakcyjną dla deweloperów alternatywę dla sprzedaży detalicznej.

Co-living to pojęcie modne, ale dopiero realizacja pierwszych projektów pokaże, czy zainteresowanie nimi jest realne i jaka jest skala rentowności tego typu inwestycji. Sektorem, który w najbliższych latach ma szansę rosnąć na równi z PRS (private rented sector, najem instytucjonalny – red.), jest segment prywatnych domów studenckich. Nie dość, że jest to produkt niejako łączący najważniejsze cechy PRS i co-livingu, to jeszcze inwestycje w tym segmencie rynku w Polsce znajdują się na celowniku dużych operatorów międzynarodowych.

Zasób uczelnianych akademików nie stanowi konkurencji jakościowej i nie zaspokaja nawet 10 proc. zapotrzebowania populacji studentów, więc akurat w tym przypadku popyt jest realny, a potencjał na zwrot z inwestycji wysoki.

CV

Maximilian Mendel kieruje zespołem inwestycji mieszkaniowych JLL, koncentrując się na doradztwie transakcyjnym w sektorze instytucjonalnego najmu mieszkań i prywatnych akademików. Karierę zaczynał w Banku Przemysłowo-Handlowym w Warszawie. Od 2006 r. związany z firmą doradczą REAS, która w grudniu 2018 r. stała się częścią JLL. Był liderem projektów badawczych i konsultingowych w Polsce i na innych rynkach naszego regionu. Jest absolwentem Uniwersytetu w Dortmundzie. Stopień doktora uzyskał w Polskiej Akademii Nauk.

Tematem tegorocznej edycji organizowanej przez „Rzeczpospolitą" konferencji Real Estate Impactor jest jakość życia jako usługa. Biorąc pod uwagę wasze doświadczenia, a także współpracę z Obido, na co najbardziej zwracają uwagę ludzie szukający mieszkania – poza ceną czy metrażem?

Ci, którzy pracują w branży nieruchomości – niezależnie od sektora – jak mantrę powtarzają słowo „lokalizacja".

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Reklama
Nieruchomości
Ceny mieszkań nie rosną, ale część klientów wciąż odkłada zakupy
Nieruchomości
Na rynku mieszkań bez upałów
Nieruchomości
Ile mieszkań zbudowały Społeczne Inicjatywy Mieszkaniowe?
Nieruchomości
Parcela pod dom kosztuje czasem fortunę
Nieruchomości
Betony Baumit w nowoczesnym budownictwie: trwałość i wszechstronność
Reklama
Reklama