Wynajem okazyjnie, a więc tanio kupionego niedużego mieszkania, może przynieść nawet 7–12 proc. brutto rocznie. Najwięcej można zarobić w małych miastach. Rekordowe zyski, ponad 12 proc., są możliwe w Piekarach Śląskich – szacuje platforma Rentier.io.
Rentowność najmu nieruchomości jednak spada, bo czynsze nie nadążają za rosnącymi od kilku lat cenami mieszkań. Średnio na wynajmie lokali w większych miastach można zarobić 5 proc.
Część inwestorów wstrzymuje się z transakcjami, czekając na stabilizację cen. Inni ostrzą sobie zęby na duże lokale, na które popyt nie jest specjalnie duży, a więc i ceny niewygórowane. Planują wynajem mieszkań nie jako całości, ale po kawałku, na pokoje, a nawet na łóżka.
Dochód niepasywny
– Inwestorzy poszukujący wyższych stóp z najmu powinni się przyjrzeć większym mieszkaniom z rynku wtórnego – ocenia Radosław Wąsak, ekspert spółki Rent Sent Housing. – Najczęściej mówimy o lokalach w starszym budownictwie z lat 60., 70. i 80., w wielkiej płycie lub ramie H. Takie budynki mają wprawdzie trochę mankamentów, jak niefunkcjonalne przestrzenie wspólne, brak garaży podziemnych czy mało efektowne elewacje. Ale na 55–70 mkw. mieszkania są często cztery pokoje, które można zaadaptować na pięć, a nawet sześć pokoi na wynajem – zauważa. I co najważniejsze, cena zakupu takiego lokalu w przeliczeniu na mkw. jest zwykle sporo niższa niż mkw. małych lokali. Wielkopłytowe osiedla kuszą poza tym dobrymi adresami i bogatą infrastrukturą.
– Dlatego są i będą atrakcyjne dla potencjalnych najemców – podkreśla Radosław Wąsak. – Brak gruntów sprawia, że deweloperzy coraz częściej budują na obrzeżach, a centralnie położone inwestycje z rynku pierwotnego są na tyle drogie, że rentowność z wynajmu nie jest zbyt atrakcyjna – podkreśla.