Zgodnie z aktualnymi przepisami nie można ich wznosić w odległości mniejszej niż 10H - czyli na obszarze o promieniu wyznaczonym przez dziesięciokrotność całkowitej wysokości projektowanej elektrowni wiatrowej. Powyższa regulacja obowiązująca w Polsce od 2016 roku postawiła nasz kraj na czele państw w Europie, które mają najbardziej rygorystyczne zasady w zakresie sytuowania energetyki wiatrowej.
Podobne przepisy obowiązują jedynie w Austrii i Bawarii. - Austria i Bawaria mają jednak zupełnie inną sytuację w zakresie zapotrzebowania na energię elektryczną oraz sposobów jej pokrywania. W wielu krajach finalne lokalizowanie inwestycji odbywa się w oparciu o prognozowanie oddziaływań akustycznych. Dodatkowo, zalecana odległość minimalna 500 m (w szczególności na terenach wiejskich, przy niewielkim zagęszczeniu zabudowań mieszkalnych) jest stosunkowo często spotykana w różnych krajach - podaje resort rozwoju.
Na aktualną ustawę odległościową utyskuje, co oczywiste, branża wiatrowa ale i mieszkańcy wsi czy samorządy, co pokazuje przykład z Kraśnika.
-Plan budowy elektrowni wiatrowej na terenie gminy Kraśnik wywołał skutek w postaci zasięgu oddziaływania tej inwestycji, obejmujący także teren miasta, praktycznie blokując rozwój budownictwa mieszkaniowego w obrębach geodezyjnych: Zarzecze II, Piaski i Budzyń, na terenach w sąsiedztwie nowej lokalizacji drogi wojewódzkiej nr 833, czyli tzw. obwodnicy północnej miasta, tj. w promieniu ponad 2 km od planowanej farmy. Zatem powstała sytuacja, że w odległości od wiatraków między 500 m a 2150 m teren został wyłączony z możliwości zabudowy - wskazuje Kazimierz Choma, poseł na sejm w interpelacji przesłanej do resortu rozwoju.
W odpowiedzi na nią otrzymał garść informacji dotyczących projektu zmian w prawie, z którymi można zapoznać się na stronach rządowego centrum legislacji.