Czytelnik naszej gazety (nazwisko do wiadomości redakcji) kupił działkę w Tarczynie, aby zbudować na niej dom. Dwa lata temu uzyskał zgodę na przyłącze elektryczne ze słupa stojącego 20 cm od granicy działki. Zgodnie z wytycznymi Zakładu Energetycznego Warszawa-Teren (ZEW-T) wydzierżawił od sąsiada fragment gruntu, przez który miał biec kabel energetyczny. Projekt inwestycji został zatwierdzony przez ZEW-T.Nasz czytelnik nie zdążył jednak zaopatrzyć się w prąd, gdyż w międzyczasie ZEW-T przestał istnieć. Teraz właściciel nieruchomości ma związane ręce.
Latem ubiegłego roku w związku z uwolnieniem cen energii na rynku ZEW-T został podzielony. Obrót energią elektryczną i jej wytwarzanie pozostały w gestii ZEW-T, a działalność w zakresie dystrybucji i dostawy energii jest kontynuowana przez ZEW-T Dystrybucja. Niestety, ten ostatni nie może przejąć dzierżawy ustanowionej na rzecz starego ZEW-T.
Dlaczego? – Bo nie jest jego następcą prawnym. Nie może więc postawić urządzeń koniecznych do zrealizowania inwestycji na nieruchomości, na której ustanowiono już prawo użytkowania na rzecz ZEW-T – tłumaczy Katarzyna Burda-Mazurek, kierownik Wydziału Informacji i Promocji ZEW-T Dystrybucja. – Jeśli bowiem linia energetyczna powstaje na terenie osoby trzeciej, zakład energetyczny, nie będąc właścicielem działki, ale jedynie wzniesionego na niej urządzenia, powinien uzyskać tytuł prawny do tego gruntu. W przeciwnym razie może się spotkać z zarzutem bezprawnego działania polegającego na korzystaniu z gruntu bez zgody właściciela i w konsekwencji może nawet zostać zmuszony przez niego do usunięcia linii energetycznej.
Nowy zakład, nie będąc następcą prawnym starego, dopuszcza budowę sieci energetycznej, jednak wymaga sporządzenia nowego aktu notarialnego. Inwestor chcący podłączyć się do sieci energetycznej musi więc jeszcze raz przeprowadzić całą procedurę. – Zapłaciłem już swojemu sąsiadowi 10 tysięcy złotych za udzielenie zgody na przyłącze energetyczne i dzierżawę gruntu. Zgoda ta została uznana przez stary ZE. Teraz znów muszę iść do sąsiada i prosić ponownie o wspólną wizytę u notariusza i ustanowienie tym razem służebności na rzecz nowego ZE. A co będzie, jeśli sąsiad zażąda kolejnych pieniędzy za udzielenie tej zgody? – pyta nasz czytelnik.
Problem ten mają wszystkie osoby, które podpisały umowę ze starym zakładem energetycznym przed 1 lipca 2007 roku, czyli przed uwolnieniem cen energii, ale nie zdążyły dokonać podłączenia.