Kredytów w japońskiej walucie od czerwca bieżącego roku udziela Metrobank należący do grupy Noble Bank. Inne banki na razie wstrzymują się z wprowadzeniem takiej oferty. O kredyty w jenach w Metrobanku mogą się starać osoby, które pożyczają co najmniej 1 mln zł. Nie jest to produkt masowy, nie wzbudza też zainteresowania jak kredyty udzielane we frankach szwajcarskich – najpopularniejszej dziś walucie. W swojej ofercie privatebankingowej kredyty w jenach ma też BRE Bank.
Podstawowa i zdaje się jedyna zaleta kredytu w jenach to niskie oprocentowanie – oprocentowanie identycznego kredytu w jenach wynosi 2,99 proc., a we frankach szwajcarskich 3,39 proc. Jest więc to tani sposób pozyskania gotówki, ale nie dla klientów, którzy chcą w ten sposób ratować się przed utratą płynności finansowej.
Jak wyjaśnia Marek Nienałtowski, główny analityk Rynków Finansowych Goldenegg – Niezależni Doradcy Finansowi, problemem przy zaciąganiu kredytu hipotecznego w jenie jest nie tylko jego bardzo mała dostępność i wysoki próg wejścia, ale też jego cena. – Na oferowany tylko i wyłącznie w sieci Open Finance kredyt w jenach Metrobanku nakładana jest obecnie ponad 2-proc. marża, czyli wyraźnie wyższa niż ta doliczana do kredytów we franku szwajcarskim. Różnica ta jest spora i to nawet biorąc pod uwagę, że marża na kredycie mniej popularnym z zasady powinna być większa – zapewnia Nienałtowski. Dodaje, że sytuacja ta oczywiście mogłaby się zmienić pod warunkiem poszerzenia przez banki oferty kredytów w jenach, co poskutkowałoby automatycznym spadkiem marż.
Pozostałe banki na razie nie deklarują wprowadzenia tej oferty. Nawet te należące do BRE Bank, czyli mBank i Multibank. – Kredyty w JPN są obarczone bardzo istotnym ryzykiem kursowym – wahania kursu jena w stosunku do złotego są znacznie większe od wahań franka szwajcarskiego. Dodatkowym ryzykiem są zmiany stóp procentowych. W Japonii przez długi czas stopy procentowe utrzymywały się na bardzo niskim poziomie, co jest przesłanką wskazującą możliwość zmiany trendu w tym zakresie – twierdzi Andrzej Fluderski z mBanku.
Mateusz Żelechowski z Multibanku zauważa, że wprowadzenie kredytu w jenach teoretycznie powinno wzbudzać zainteresowanie wszystkich graczy na rynku hipotecznym, ponieważ niskie stawki LIBOR pozwalałyby na doliczanie stosunkowo wysokich marż kredytowych przy zachowaniu bardzo atrakcyjnej ceny ostatecznej. – Jen nie jest jednak walutą tak stabilną jak CHF, który zrobił zawrotną karierę w Polsce. Może się więc okazać, że przy znacznym wahnięciu kursu bank zażąda od klientów dodatkowego zabezpieczenia lub spłaty zobowiązania. Na taką opcję mogą sobie pozwolić wyłącznie osoby bardzo zamożne, dysponujące kilkoma nieruchomościami lub znacznymi nadwyżkami gotówki – opowiada Żelechowski. – Jeśli jakiś bank zdecyduje się w najbliższym czasie na masowe udzielanie takich kredytów, myślę, że zastosuje politykę podwyższonej ostrożności i ograniczony poziom LTV – dodaje.