Niezależnie od różnych mód zawsze najlepiej sprawdzał się schemat: na samym początku młodzi ludzie wynajmują lokum, po kilku latach kupują małe, zwykle dwupokojowe mieszkanie, zamieniają je na większe i w końcu budują dom zaprojektowany zgodnie z potrzebami rodziny. Apartament w centrum może stanowić kolejny krok, na który jednak stać niewielu. Warto przypomnieć, że u nas często nadużywa się określenia apartament. Na pewno nie jest to stumetrowe mieszkanie w bloku.
[b]Konsekwencją tego sposobu myślenia jest pani pomysł na biznes.[/b]
W uproszczeniu polega on na tworzeniu grup inwestorów, którzy wspólnie kupują duże działki rolne w atrakcyjnych lokalizacjach, żeby po przekształceniu i podzieleniu sprzedać je za kilka lat. Oczywiście, aby uzyskać na końcu satysfakcjonującą cenę, należy działki przygotować do sprzedaży: upewnić się, że zmienią przeznaczenie na budowlane, podzielić, doprowadzić media, zrobić drogi. Pomysł zrodził się kilka lat temu, gdy sama zaczęłam się rozglądać za działką dla siebie. Pracowałam wtedy w firmie doradczej razem z moim późniejszym wspólnikiem. Doszliśmy do wniosku, że działki wokół Warszawy to świetny przedmiot inwestycji. Obecnie pracujemy już z piątą grupą inwestorów. I tym razem zaangażujemy w projekt własne pieniądze.
[b]Jaką kwotą trzeba dysponować, żeby wejść do takiej grupy?[/b]
Większość naszych inwestorów angażuje około 500 tys. zł. W ciągu trzech – czterech lat jesteśmy w stanie podwoić tę kwotę. Proces przygotowania zakupu jest długi i pracochłonny. Sprzedaż działek też zajmuje sporo czasu – przynajmniej pół roku. Jest to więc inwestycja dla cierpliwych. Naszymi klientami zwykle są zapracowani menedżerowie w wieku mniej więcej 40 lat, którzy nie mają czasu na samodzielne zajmowanie się lokowaniem środków. Zdarzają się też osoby zniechęcone do giełdy lub funduszy inwestycyjnych. Prawie wszyscy inwestują własne pieniądze. Niełatwo obecnie otrzymać kredyt pod zastaw gruntu.
[b]Czym się państwo kierują, wybierając przedmiot inwestycji?[/b]