Ceny mieszkań nawet o 40 proc. niższe niż w standardowej ofercie dewelopera, a do tego zapewniona przejrzystość i bezpieczeństwo transakcji, którą można od razu sfinalizować. Takimi hasłami Colliers International, międzynarodowa firma doradcza z wieloletnim doświadczeniem na rynku nieruchomości, zachęca do udziału w profesjonalnych (nie internetowych) aukcjach mieszkań i do współpracy przy ich organizacji. W USA, Kanadzie czy Wielkiej Brytanii takie licytacje się sprawdziły. Pierwszą w Polsce zaplanowano na jesień.
Niewątpliwie będzie to medialne wydarzenie, ale czy okaże się strzałem w dziesiątkę? Powątpiewają w to ankietowani przez nas czołowi deweloperzy, notowani na GPW. Nie zamierzają wystawiać swoich mieszkań na licytację. Henryk Feliks, wiceprezes Gant Development, który w ostatnich kwartałach zajmował pozycję numer 1 pod względem sprzedaży mieszkań w kraju, jest przekonany o skuteczności dotychczasowej polityki sprzedażowej spółki. Poza tym na razie działa ona poza stolicą, a tylko w Warszawie – zdaniem Feliksa – ten pomysł mógłby mieć jakiekolwiek szanse na powodzenie.
Sceptycznie ocenia aukcje Andrzej Nizio, wiceprezes warszawskiego Marvipolu. – Na pewno nie sprawdzą się w przypadku mieszkań będących jeszcze w budowie – mówi.
Według Wojciecha Ciurzyńskiego, prezesa Polnordu, na sprzedaż mieszkań na aukcjach mogą się zdecydować deweloperzy, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji i gotowi są sprzedać lokale poniżej kosztów ich wybudowania, aby odzyskać choć część pieniędzy. – My do takich firm nie należymy – zaznacza.
Z dystansem do projektu podchodzi też Tomasz Panabażys, dyrektor zarządzający J.W. Construction Holding. – Aukcje mieszkań z rynku pierwotnego są popularnym rozwiązaniem w krajach anglosaskich. Analizując jednak polski rynek, do tej pory nie zdecydowaliśmy się na takie działanie – mówi. JWCH buduje głównie mieszkania dla Kowalskiego. Zdaniem przedstawiciela spółki program ma natomiast większe szanse w przypadku mieszkań o podwyższonym standardzie.