Wizja zabudowy wbrew mieszkańcom i radnym

Zamiast przestronnych, otwartych zielonych osiedli – ciasne blokowiska z zamkniętymi podwórkami. Przy niskich budynkach – wysokie obiekty, nad którymi mogą dominować wieżowce dorównujące wysokością Pałacowi Kultury i Nauki

Publikacja: 11.01.2010 02:20

Projekt planu dopuszcza wysoką zabudowę pomiędzy blokami w miejscu niskich obiektów w rejonie Bernar

Projekt planu dopuszcza wysoką zabudowę pomiędzy blokami w miejscu niskich obiektów w rejonie Bernardyńskiej Wody

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys Seweryn Sołtys

– Tak za parę lat może wyglądać część Dolnego Mokotowa – alarmują mieszkańcy, protestując przeciwko projektowi planu zagospodarowania. Tylko w ciągu kilku godzin złożyli w urzędzie 600 wniosków z uwagami.

Na zmiany nie godzą się też radni, zarząd Mokotowa oraz Międzyzakładowa Spółdzielnia Mieszkaniowa Energetyka, która na Sadybie Północnej ma swoje osiedla. – Boimy się, że nasze uwagi nie będą uwzględnione. Na spotkaniach z twórcą tej koncepcji i urzędnikami miasta niczego konkretnego nie mogliśmy się dowiedzieć – oburzają się mieszkańcy (nazwiska do wiadomości redakcji).

[srodtytul]Wycisnąć metry[/srodtytul]

Projekt planu zagospodarowania Sadyby Północnej sporządziła pracownia projektowa Anneli, którą reprezentuje Jan Maciej Chmielewski (w 2003 roku naczelny architekt miasta).

– Wizja Chmielewskiego jest zupełnie odmienna od charakteru istniejącej tu zabudowy – uważają mieszkańcy i mnożą zarzuty. – Forsuje agresywną urbanizację Sadyby, niszcząc jej dotychczasowy klimat. Zamiast zielonego miasta ogrodu projektant widziałby tu nowe budynki, które zajmowałyby niemal wszystkie wolne skrawki terenu. Chodzi o maksymalne wyciśnięcie tzw. PUM-ów, czyli powierzchni użytkowej mieszkań z każdej działki – alarmują mieszkańcy.

Dodają, że projektant w wielu miejscach planu „zapomniał” o istniejących już drzewach. – Co więcej, zapomniał też o budynkach kancelarii premiera, w miejscu których widziałby bloki. Proponuje się nam wielkie burzenie, w zamian oferując zakorkowane ulice, z których nie da się wyjechać – alarmują mieszkańcy.

Jeden z naszych czytelników mieszkający przy ul. Powsińskiej opowiada, że pomiędzy blokiem, w którym mieszka, a sąsiednim domem miałby powstać kolejny. – Jeśli tak się stanie, większy samochód stąd już nie wyjedzie, bo będzie po prostu za wąsko. Sadyba zostanie odcięta od Powsińskiej – mówi mieszkaniec.

Protestujący obawiają się także rozbudowy galerii handlowej przy ul. Powińskiej, czego projekt planu nie wyklucza. – Czy ktoś zastanowił się, czy na Sadybie jest miejsce na giganta w stylu Galerii Mokotów? – pytają mieszkańcy. Podnoszą też, że intensywna zabudowa Sadyby może zniszczyć tak zwany pas napowietrzający w okolicy ul. Bernardyńska Woda.

[srodtytul]Nie chcą pierzei[/srodtytul]

Projekt planu nie spotkał się także z aprobatą rady i zarządu Mokotowa. – Projekt dopuszcza pierzejową zabudowę ul. Sobieskiego, nie zważając, że takie rozwiązanie przesłoni istniejące już osiedla i spowoduje ich niedoświetlenie. Według projektanta pierzeja w tym miejscu być jednak musi, bo... ta ulica jest częścią Traktu Królewskiego. Tego argumentu jednak nie rozumiemy, tym bardziej że po drugiej stronie, na Stegnach, które są już objęte planem, pierzei nie ma – mówi Wojciech Turkowski, wiceburmistrz Mokotowa. Dodaje, że planując pierzeję w rejonie, gdzie stoją budynki projektowane kilkadziesiąt lat temu o zupełnie innym charakterze, trzeba pamiętać, że w ten sposób wymiesza się dwa różne style. – Pierzeja jest charakterystyczna dla śródmiejskiej zabudowy, a my mówimy o Dolnym Mokotowie – zastrzega wiceburmistrz.

Przedstawiciele dzielnicy podnoszą też, że projektant chciałby „pozamykać” osiedlowe skwery, tak by przypominały te znane z Pragi. – Obok istniejących już budynków miałyby być dostawione kolejne, tworząc zamknięte podwórka. Nikt z mieszkańców nie chce się zgodzić na takie rozwiązanie – mówi Wojciech Turkowski. Wiceburmistrz zauważa też, że linie zabudowy są wytyczane przez projektanta bardzo niekonsekwentnie – część budynków może być rozbudowywana, część wyburzona, choć nie wiadomo, według jakiego klucza miałoby się to odbywać. Dzielnica nie zgadza się też na tzw. dominanty wysokościowe, bo nie pasują one do charakteru zabudowy tej części stolicy. Co więcej – radni i mieszkańcy obawiają się, że niewydolny układ komunikacyjny nie obsłuży ruchu, który te wysokościowce wygenerują.

Zdanie mieszkańców podziela też zarząd Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej Energetyka. – Projekt planu zagospodarowania Sadyby Północ w 90 proc. obejmuje tereny, które nasza spółdzielnia ma w użytkowaniu – mówi Grzegorz Engelbrecht, członek zarządu Energetyki. – Podzielamy opinię, że osiedla na Sadybie nie powinny być zamykane, bo nie taki jest charakter zabudowy tej części stolicy. Możemy się oczywiście zgodzić na unowocześnienie i modernizację istniejących budynków, ale nie na ich rozbudowę – dodaje.

[srodtytul]Linia w teorii[/srodtytul]

Projektant planu Jan Maciej Chmielewski utrzymuje, że zarzuty są bezpodstawne, plan niczego nie zakłada, a jedynie dopuszcza. – Wytyczone w planie linie zabudowy wyznaczają tylko tereny, na których można budować lub rozbudowywać istniejące budynki, na przykład o balkony, których liczne budynki nie mają – tłumaczy Chmielewski. – Wyznaczenie terenów z dopuszczeniem zabudowy nie oznacza więc, że cała ich powierzchnia zostanie szczelnie zabudowana. Pod uwagę muszą być bowiem brane inne ustalenia planu, m.in. dopuszczona intensywność zabudowy czy procent powierzchni biologicznie czynnej – dodaje.

W rozmowie z nami przekonuje, że wytyczona linia zabudowy jest tylko teoretyczna, nic jeszcze nie oznacza. Podkreśla, że mieszkańcy „nie powinni być podburzani przeciw ustaleniom planu, bo zabezpiecza on ich interesy”. – Brak planu oznaczałby możliwość dogęszczania osiedla zabudową w dowolnych miejscach. Najbardziej narażone byłyby tereny zieleni, co w przeszłości już się zdarzało. Jeśli nie uchwalimy planu, to przedsiębiorczy inwestor będzie mógł na podstawie administracyjnej decyzji o warunkach zabudowy zabudować na przykład park Dygata, bo takie propozycje już padały – twierdzi projektant. I zapewnia, że wszystkie zasadne uwagi do planu zostaną uwzględnione w jego ostatecznej wersji.

Także Marek Mikos, p.o. dyrektora biura architektury i planowania przestrzennego w miejskim ratuszu zapewnia, że mieszkańcy nie powinni obawiać się założeń planu. Podkreśla, że jeśli będą protesty przeciwko np. dominantom, to miasto na pewno je rozpatrzy. – Zbieramy uwagi do projektu, które rozstrzygnie prezydent – mówi Mikos.

Mieszkańcy twardo obstają przy swoim. – Wszystko, o co pytamy, jest jedynie teoretyczne, nic nie jest pewne. Projektant rysuje teoretyczne linie zabudowy, niczego nie zakłada, a jedynie dopuszcza. A tymczasem miasto na te teorie wydało konkretne pieniądze. Projekt planu kosztował prawie 300 tysięcy złotych. Bardzo droga ta teoria – mówią mieszkańcy. – Zgadzamy się, że plan jest niezbędny. Ale dlaczego akurat taki?

[ramka][b]prof. Halina Skibniewska, architekt, urbanista, projektant istniejących na Sadybie osiedli[/b]

– Projekt planu zagospodarowania Sadyby jest fatalny. Nie ma on nic wspólnego z moim projektem, zgodnie z którym w tej części Mokotowa zachowane są otwarte, piękne zielone tereny czy atrakcyjne zbiorniki wodne. Ten projekt, obok Sadów Żoliborskich czy osiedla Szwoleżerów, był jednym z najpiękniejszych w Warszawie. Dziś bronią się jeszcze jedynie Sady. Na Sadybie chce się powciskać na siłę wielkie budynki, pozamykać osiedla. To przykre, że coraz częściej górę biorą pieniądze. [b]—aig[/b] [/ramka]

– Tak za parę lat może wyglądać część Dolnego Mokotowa – alarmują mieszkańcy, protestując przeciwko projektowi planu zagospodarowania. Tylko w ciągu kilku godzin złożyli w urzędzie 600 wniosków z uwagami.

Na zmiany nie godzą się też radni, zarząd Mokotowa oraz Międzyzakładowa Spółdzielnia Mieszkaniowa Energetyka, która na Sadybie Północnej ma swoje osiedla. – Boimy się, że nasze uwagi nie będą uwzględnione. Na spotkaniach z twórcą tej koncepcji i urzędnikami miasta niczego konkretnego nie mogliśmy się dowiedzieć – oburzają się mieszkańcy (nazwiska do wiadomości redakcji).

Pozostało 91% artykułu
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Rok rozczarowań w dziedzinie nieruchomości i budownictwa