Wprawdzie zapisy, które poznaliśmy w ubiegłym tygodniu, pochodzą z projektu przyjętego przez Radę Ministrów, a nie są obowiązującą ustawą, ale – jak twierdzą eksperci – nie powinny się już znacząco zmienić.
Kogo srogo zawiódł projekt nowelizacji? Przede wszystkim deweloperów. Niby dostali cały rynek dopłat dla siebie (mieszkania używane zostałyby wyłączone z programu), ale nie skorzystają z tego prezentu. Stanie się tak, bo przy okazji obniżony został wskaźnik (z 1,4 do 1,1), który pozwala na ustalenie ceny mkw. kwalifikującej lokal do „Rodziny...”. Żeby zatem mieszkania spełniały ustawowe limity, musiałyby stanieć o 20 – 30 proc. A to – według deweloperów – niemożliwe. Wśród analityków rynku zdania są jednak podzielone.
Zawiedzieni mogą być też single, którzy – dotąd nieobjęci kredytową pomocą – liczyli na dopłaty już od wiosny. Także osoby kończące w tym roku 35 lat, drżą, czy w związku z określeniem wieku beneficjantów programu uda im się z niego skorzystać.
Czy jednak rynek wtórny – porzucony przez „Rodzinę” i zmuszony do walki o ceny z deweloperami działającymi pod presją ustawowych limitów – nie zyska sympatii singli i osób mocno po trzydziestce? Pewnie tak, jeżeli ceny mieszkań używanych przestaną być zawyżane. Bo na wtórnym będzie taniej i bezpieczniej.