Pogłębiające się problemy deweloperów z uzyskaniem finansowania nowych osiedli, rekordowa liczba nowych mieszkań (ok. 48 tys. lokali do kupienia na głównych rynkach kraju), kolejne spadki cen nieruchomości. To wszystko powoduje, że firmy są dużo bardziej ostrożne w planowaniu nowych inwestycji. W konsekwencji zmniejsza się zainteresowanie działkami budowlanymi.
Zachodni model biznesu
Popyt na ziemię pod inwestycje stymuluje w pewnym stopniu nowa ustawa deweloperska, której przepisy zaczną obowiązywać pod koniec kwietnia br. Nakłada ona na deweloperów m.in. obowiązek prowadzenia rachunków powierniczych.
– Można zakładać, że do czasu wejścia w życie nowych przepisów deweloperzy będą starali się wprowadzić na rynek jak największą liczbę inwestycji – prognozuje Krzysztof Nowak, analityk z Emmersona, firmy doradczej i pośredniczącej w obrocie nieruchomościami.
W tej sytuacji, jak przekonuje część analityków, alternatywnym rozwiązaniem może być tworzenie spółek typu joint venture między właścicielami gruntów a deweloperami. – Ponieważ właściciele chcą na działce zarobić więcej, niż deweloper jest w stanie na nią wydać, wprowadzają nieruchomość aportem do spółki, a deweloper buduje na niej osiedle mieszkaniowe. Po zakończeniu przedsięwzięcia albo dzielą się zyskiem, albo właściciel gruntu dostaje za niego uzgodnioną wcześniej kwotę – wyjaśnia Paweł Grząbka, szef firmy doradczej CEE Property Group. – Takie projekty realizowane są już w różnych miastach, np. na warszawskiej Białołęce – podkreśla.
Zdaniem Łukasza Madeja, szefa firmy doradczej ProDevelopment, dzięki takiej formule właściciel nieruchomości może liczyć na większy zysk, a deweloper – na mniejsze ryzyko. – Na bardziej rozwiniętych rynkach jest to popularny model biznesu – zapewnia Madej.