Według rynkowych przewidywań, jeśli banki zastosują się do uwag Komisji Nadzoru Finansowego w sprawie bancassurance (dołączanie ubezpieczeń do produktów bankowych), to albo oficjalnie staną się agentami ubezpieczeniowymi, albo  przestaną być stroną w umowie ubezpieczeniowej. Stroną zostaliby klienci, którzy jednocześnie byliby osobami uposażonymi. W ten sposób wyeliminowano by sytuacje, gdy w razie śmierci ubezpieczonego kredytobiorcy jego rodzina musi dalej spłacać zobowiązanie.

W zeszłym tygodniu KNF negatywnie wypowiedziała się między innymi o kilkudziesięciu procentowych prowizjach pobieranych przez banki przy sprzedaży polis oraz łączeniu funkcji ubezpieczającego i pośrednika ubezpieczeniowego. – Teraz, nie będąc stroną ubezpieczenia, klient banku często nie ma pojęcia o swoich prawach i obowiązkach. Właściwszym rozwiązaniem byłoby, gdyby bank występował jako agent ubezpieczeniowy. W przeciwnym wypadku powstaje wątpliwość co do tego, czy nie mamy do czynienia z obejściem przepisów o pośrednictwie ubezpieczeniowym – mówi adwokat Małgorzata Surdek z kancelarii CMS Cameron McKenna.

Bankom się to jednak nie spodoba. Aby zostać agentem, trzeba m.in. przeszkolić pracowników, którzy następnie muszą zdać egzaminy, zarejestrować ich w KNF, wykupić obowiązkowe OC. – Najbardziej bolesne mogą być szkolenia, które zgodnie z prawem powinny trwać albo 26 dni w pełnym wymiarze, albo 5 dni w skróconej wersji (m.in. w zależności od już posiadanej wiedzy szkolonej osoby – red.). Dodatkowo obowiązkowo połowa członków zarządu firmy agencyjnej również musi przejść szkolenie i zdać egzamin – zauważa Marcin Broda, wiceprezes Insurance Meeting Point.

Obserwatorzy rynku są jednak zgodni, że banki podejmą takie wyzwania, aby nie spadła ich akcja kredytowa. – To intratny rynek. Szacuje się, że przychody banków z tytułu opłat i prowizji aż w 25 proc. pochodzą z bancassurance – mówi Małgorzata Surdek.

Gdyby nagle zabrakło polis finansowych do kredytów hipotecznych (ubezpieczenie od niskiego wkładu własnego lub pomostowe), zmniejszyłaby się liczba osób, które stać na pożyczkę. Więcej niż połowa kredytobiorców zaciąga bowiem kredyt hipoteczny na ponad 80 proc. wartości nieruchomości, a wtedy wymagana jest polisa. – Skutkiem tego byłyby jednak spadki cen na rynku nieruchomości, ponieważ zmniejszyłby się popyt. Wówczas mogłoby się okazać, że szansę na kredyt mają osoby, których dopiero co nie było na niego stać – zauważa Tomasz Bursa, analityk Ipopema Securities.