Sprzedać dom to mission impossible

Mieszkania nie sprzedają się dziś łatwo. Ale to właściciele domów mają prawdziwy problem. Przeszacowane latami czekają na kupców

Publikacja: 20.05.2012 16:00

Sprzedać dom to mission impossible

Foto: Corbis/Tetra Images/Vstock LLC/Greg Vote

Sprzedaż domów, w porównaniu z mieszkaniami, jest dziś incydentalna. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy kupowane są głównie mieszkania dwupokojowe o powierzchni ok. 50 mkw., i to w Warszawie, nie droższe niż 300 tys. zł. Większości osób zainteresowanych domami po prostu na nie nie stać – mówi Paweł Zeliaś, pośrednik firmy SalonDomow.pl.

Jego zdaniem trudności z uzyskaniem kredytu na 100 proc. wartości nieruchomości, rosnące koszty utrzymania domu (gaz, prąd i inne media) oraz wysokie koszty wykończenia lub remontu budynku uniemożliwiają transakcje.

– Nie bez znaczenia jest też fakt, że domy, które kosztują tyle co czteropokojowe mieszkania w granicach miasta, są położone na terenach słabo skomunikowanych z centrum, gdzie pracuje większość osób, które mogą sobie na taki zakup pozwolić – dodaje Paweł Zeliaś.

Pośrednik opowiada, że jeszcze dwa lata temu klienci, którzy mieli już własne mieszkania w Warszawie, kupione w latach 2000–2005 za 3–5 tys. zł za mkw., po prostu sprzedawali te lokale i kupowali nowe domy w stanie deweloperskim.

– Dzisiaj sprzedać mieszkanie jest bardzo trudno, zwłaszcza za cenę zbliżoną do stawek sprzed dwóch, trzech lat. Ograniczona akcja kredytowa, a tym samym ogólny zastój na rynku nieruchomości powodują zmniejszenie popytu na domy – podsumowuje Paweł Zeliaś.

Trudno znaleźć kupca

Podobnego zdania jest Marcin Drogomirecki, analityk w serwisie nieruchomości Domy.pl. Jego zdaniem domy sprzedają się dziś znacznie gorzej niż mieszkania.

– Marazm na rynku nieruchomości spowodowany ograniczonym dostępem do kredytów hipotecznych, ich mało atrakcyjnym oprocentowaniem, a także obawami wynikającymi z niepewnej sytuacji na rynku pracy widoczny jest przede wszystkim na rynku domów. Wciąż wysokie ceny i towarzysząca im ogromna przewaga podaży nad popytem sprawiają, że znalezienie nabywcy na dom jest niesłychanie trudne. Wymaga czasu, cierpliwości i weryfikacji oczekiwań finansowych. Sprzedaż domów po stawkach sprzed kilku lat jest już niemożliwa. Kto się z tym faktem nie pogodzi i nie urealni swoich oczekiwań finansowych, nie znajdzie klienta – podkreśla Marcin Drogomirecki.

Zwraca także uwagę, że po boomie przeprowadzek za miasto, jaki miał miejsce kilka lat temu, wiele osób zyskało świadomość – korzystając z doświadczeń znajomych – że życie w domu jednorodzinnym w pewnej odległości od granic miasta wiąże się z wieloma utrudnieniami, np. koniecznością codziennych dojazdów do pracy, dowożeniem dzieci do przedszkola lub szkoły, wyjazdami na większe zakupy. – To zaś, przeliczone na litry paliwa i koszty utrzymania samochodu, oznacza znaczne obciążenie domowego budżetu. Natomiast spędzone w korkach godziny zabierają wolny czas – dodaje Marcin Drogomirecki.

Z kolei Jarosław Jędrzyński, analityk rynku nieruchomości portalu RynekPierwotny.com, zwraca uwagę, że przeciętny dom czy segment na niewielkiej działce to wydatek co najmniej dwu-, trzykrotnie większy od kosztu zakupu dwu-, trzy-pokojowego mieszkania w podobnej lokalizacji.

– W dzisiejszych czasach, przy widocznym spowolnieniu sprzedaży mieszkań, rynek domów praktycznie zamarł. Jakiekolwiek transakcje w tym segmencie należą do rzadkości – mówi Jędrzyński. – W ogóle dostępność nieruchomości w Polsce, czyli stosunek zarobków do cen na rynku, jest rekordowo niska. Dla średnio sytuowanej polskiej rodziny kupno nawet małego domu pozostaje na razie raczej poza zasięgiem – dodaje analityk.

Również Marcin Jańczuk z sieciowej agencji nieruchomości Metrohouse & Partnerzy podkreśla, że dom sprzedać dziś znacznie trudniej niż mieszkanie.

Najtaniej można kupić nowe domy w słabo skomunikowanych z centrum lokalizacjach podmiejskich

– Przyczyny takiej sytuacji można rozpatrywać w kilku kategoriach. Po pierwsze, cena domu jednorodzinnego zazwyczaj znacznie odbiega od możliwości nabywczych osób zainteresowanych taką inwestycją. Stawkę podnosi bowiem dodatkowo działka, która czasem ma większą wartość niż stojący na niej budynek – wyjaśnia Marcin Jańczuk. – Po drugie, na gotowy dom ciężej znaleźć amatora, bo większość jest projektowana i wykańczana w oparciu o gust i konkretne potrzeby inwestora, które nie zawsze są zgodne z wymaganiami kupującego. Poza tym dom na przedmieściach czy na wsi to wyzwanie logistyczne dla rodzin pracujących w centrum, dowożących dzieci do szkół, przedszkoli.

Krzysztof Nowak z działu badań i analiz firmy Emmerson przewiduje, że w przyszłości Polacy będą stopniowo porzucać mieszkania w bloku i przenosić się na tereny podmiejskie do domów jednorodzinnych. Ale nie masowo.

– Takie wnioski można wyciągnąć na podstawie przewidywanych zmian liczby ludności największych polskich miast, przedstawionych przez Główny Urząd Statystyczny. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie wszystkich będzie stać na taką zmianę. Na przeprowadzkę z mieszkania w mieście do domu poza jego granicami będą sobie mogły pozwolić głównie osoby posiadające już ustabilizowaną sytuację finansową, a więc te w średnim wieku lub starsze. Ludzie młodzi, dopiero wkraczający w dorosłe życie, zazwyczaj nie mają ani wystarczających oszczędności, ani dochodów na poziomie, który umożliwiałby zaciągnięcie kredytu hipotecznego i sfinansowanie zamiany mieszkania na dom – wyjaśnia Krzysztof Nowak.

Nowe czy używane

Czy na trudnym rynku domów jednorodzinnych większym powodzeniem cieszą się budynki z drugiej ręki, czy jednak nowe? Kiedy łatwiej o kupca? Z analiz portalu Domy.pl wynika, że zainteresowaniem cieszą się głównie domy z rynku wtórnego i do tego najlepiej wolno stojące.

– To one są urzeczywistnieniem marzeń o własnym domu – bez sąsiadów za ścianą, z ogrodem oddzielającym właścicieli od świata zewnętrznego – mówi Marcin Drogomirecki.

Natomiast Paweł Zeliaś twierdzi, że kupców przyciągają albo domy nowe, albo z rynku wtórnego, ale nie starsze niż pięć–dziesięć lat. – Taki wiek domu oznacza, że został on już wybudowany w nowej technologii, co pozwoli cieszyć się nim jeszcze przez długie lata bez remontów i nadmiernych kosztów związanych z eksploatacją – mówi Paweł Zeliaś.

– Dużym powodzeniem cieszą się też hybrydy domów jednorodzinnych i mieszkań zwane mieszkaniami bezczynszowymi. Są to domy w zabudowie bliźniaczej lub szeregowej, ale zdarzają się też wolno stojące z wydzielonymi wewnątrz mieszkaniami.

Na przykład w domu w zabudowie bliźniaczej na działce ok. 400 mkw., gdzie zwykle stały dwa domy, teraz deweloper wydziela w każdej połówce po dwa mieszkania, każde po około 80 mkw. wraz z 40-metrowym ogródkiem. Dzięki temu cena takiego lokalu pod Warszawą to około 380 tys. zł. W budynku nie ma administracji, więc odpada tzw. czynsz, który zwykle zawiera opłaty za części wspólne budynków i tereny wewnątrzosiedlowe, a pozostają tylko opłaty licznikowe oraz za wywóz śmieci – opowiada pośrednik.

Takie oferty wybierają jednak mniej zamożni inwestorzy. Generalnie klienci preferują domy wolno stojące, następnie domy w zabudowie bliźniaczej, a na końcu w zabudowie szeregowej. – Jednak zakupów dokonują w odwrotnej kolejności, z powodu cen tych nieruchomości – dodaje Paweł Zeliaś.

Marcin Jańczuk twierdzi, że większość zapytań klientów o domy dotyczy rynku wtórnego. Deweloperzy jednak szybko reagują na zmiany preferencji potencjalnych nabywców i zaczynają oferować im segmenty w cenie zbliżonej do ceny trzy-, czteropokojowego mieszkania w większym mieście.

– Na rynku wtórnym domów poszukują ci, którym bardziej niż na cenie zależy na konkretnej lokalizacji. Wśród używanych domów największe zapotrzebowanie jest na te wolno stojące. Choć segmenty w ostatnim czasie znacznie zyskały na popularności, to jest to raczej kwestia coraz bardziej sprzyjających nabywcom cen, a nie mody. Na przykład w okolicach Trójmiasta można spotkać nowe 100-metrowe segmenty za 350 tys. zł. W Gdańsku za taką kwotę można kupić trzypokojowe mieszkanie o metrażu mniejszym niż 70 mkw. – podaje przykład Marcin Jańczuk.

Jarosław Jędrzyński potwierdza, że spośród trzech rodzajów domów: segmentów, bliźniaków i wolno stojących, na pewno te pierwsze sprzedają się najlepiej.

– Główny powód jest taki, że segmenty zazwyczaj mają najniższą cenę, bo są najtańsze w budowie, a także przeważnie stoją na najmniejszych działkach – wyjaśnia analityk. – Wielkość, a także usytuowanie działki mają wielkie znaczenie przy wyborze nieruchomości. Sam dom zawsze można przebudować, powiększyć, przearanżować albo wręcz rozebrać i postawić inny. Położenia działki się nie zmieni, a jej powiększenie poprzez dokupienie terenu sąsiedniego jest najczęściej mało realne – uzasadnia Jarosław Jędrzyński.

Paweł Zeliaś podkreśla, że klienci poszukujący domów coraz częściej są bardziej świadomi, że posiadanie działki o powierzchni ponad 1000 mkw. wiąże się z ogromnym kosztem jej zagospodarowania i utrzymania w nienagannym porządku.

– Dlatego dla większości klientów działka o powierzchni 350–500 mkw. jest satysfakcjonująca w przypadku domu w zabudowie bliźniaczej, a w przypadku szeregowca wystarczy nawet 100–250 mkw. – mówi pośrednik.

Z kolei Marcin Jańczuk sygnalizuje, że oczekiwania kupujących co do powierzchni gruntu weryfikuje sam rynek. – Okazuje się bowiem, że podobne domy na działkach o różnych wielkościach mają zupełnie inne ceny. I wtedy powierzchnia gruntu schodzi na drugi plan – mówi Marcin Jańczuk. – Ale kupując nawet najmniejszy segment, klient chciałby mieć choćby niewielki kawałek ziemi na wyłączność. Dlatego przy tego typu budynkach można liczyć na ogródki o powierzchni 200–300 mkw. Z kolei w przypadku domów wolno stojących zazwyczaj działka powinna mieć choć 600–700 mkw. – dodaje.

Niesprzedawalne latami

Pośrednicy w obrocie nieruchomościami są zgodni co do tego, że domy sprzedają się dziś nie tylko trudniej niż mieszkania, ale nawet dłużej niż działki. Szczególnie jeśli są duże, wybudowane w starych technologiach, niestandardowe, jeśli chodzi o rozkład wnętrz czy architekturę, oraz mają wysokie ceny.

Najtaniej można kupić nowe domy, postawione na polach, w słabo skomunikowanych z centrum lokalizacjach podmiejskich, na osiedlach bez infrastruktury.

Jarosław Jędrzyński mówi, że ceny domów w głównych aglomeracjach – w odróżnieniu od cen mieszkań – nie odbiegają od siebie w widoczny sposób. – Na przykład bliźniak o powierzchni około 150 mkw. wybudowany na działce około  500 mkw., w peryferyjnych lokalizacjach głównych miast lub pod miastem, kosztuje 550–650 tys. zł. Ceny za mkw. takich domów w stanie deweloperskim wynoszą 3,5–4,5 tys. zł – wylicza analityk.

Jego zdaniem najtrudniej znaleźć dziś kupca na dom o ponadprzeciętnym standardzie, o powierzchni ponad 150 mkw. i mało funkcjonalnym rozkładzie.

– Duże powierzchnie użytkowe mają dziś sens tylko w przypadku domów luksusowych, ale i te obecnie czekają na klienta bardzo długo. Chodzi tu przede wszystkim o koszty utrzymania takich nieruchomości przy rosnących cenach energii. Na dom jednorodzinny trudno będzie też znaleźć amatora, jeśli na sąsiedniej działce powstaje osiedle bloków, co w polskich realiach zdarza się dość często, albo – co gorsza – przebiega ruchliwa ulica – podaje przykłady Jarosław Jędrzyński.

Marcin Jańczuk potwierdza: niezależnie od części Polski najtrudniej dziś znaleźć nabywcę na dom wolno stojący o powierzchni powyżej 250 mkw., na dużej działce (powyżej 1500 mkw.). – Szczególnie, gdy budynek jest o podwyższonym standardzie, a znajduje się w znacznej odległości od centrum miasta, czyli powyżej 30 km, a do tego w niezbyt rozpoznawalnym i mało prestiżowym miejscu – mówi Jańczuk.

Natomiast Paweł Zeliaś stwierdza przekornie, że nie ma domów niesprzedawalnych. – Są natomiast takie, których cena została niewłaściwie oszacowana. W takim przypadku długo mogą czekać na nabywcę.

W portalach nieruchomościowych nie brakuje ogłoszeń o sprzedaży domów, które czekają na amatora od kilku lat.

Średnie ceny domów jednorodzinnych

Tanie domy zwykle znajdują się na niewielkich działkach na obrzeżach miast, są stare i wymagają kosztownego remontu.

źródło: Domy.pl

Na co nas stać i ile możemy wydać na mieszkanie

źródło: Domy.pl

Sprzedaż domów, w porównaniu z mieszkaniami, jest dziś incydentalna. W ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy kupowane są głównie mieszkania dwupokojowe o powierzchni ok. 50 mkw., i to w Warszawie, nie droższe niż 300 tys. zł. Większości osób zainteresowanych domami po prostu na nie nie stać – mówi Paweł Zeliaś, pośrednik firmy SalonDomow.pl.

Jego zdaniem trudności z uzyskaniem kredytu na 100 proc. wartości nieruchomości, rosnące koszty utrzymania domu (gaz, prąd i inne media) oraz wysokie koszty wykończenia lub remontu budynku uniemożliwiają transakcje.

Pozostało 95% artykułu
Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej