Drewniany budynek z użytkowym poddaszem stanął na Białołęce w 1915 r. Jak informuje Bernadeta Włoch-Nagórny z białołęckiego ratusza, w domu było osiem małych lokali. – Ostatnio w siedmiu mieszkali lokatorzy komunalni – mówi urzędniczka. W budynku jest też biblioteka.
Kazali remontować
Siedem lat temu do kawalerki przy pl. Światowida wprowadził się pan Stanisław (imię zmienione) z rodziną. – Mieszkanie było w opłakanym stanie – mówi czytelnik. – Brakowało bieżącej wody. Studnia była w ogródku. Nie mogłem czekać, aż dzielnica się zlituje. Na własny koszt wyremontowałem lokal, doprowadziłem wodę i ogrzewanie. Warunki były skromne, ale znośne – opowiada.
Dom jednak niszczał. Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w 2010 r. zobowiązał dzielnicę do remontu. Prace miały być wykonane do końca 2011 r. Wiązało się to z koniecznością opróżnienia domu. – Przeprowadzkę mieszkańców udało się nieco opóźnić, ale nie mogliśmy z remontem czekać w nieskończoność – tłumaczy Bernadeta Włoch-Nagórny. Lokatorów do mieszkań w różnych częściach dzielnicy wyprowadzono jesienią ub.r.
– Przydzielono nam lokale zamienne. Zgodnie z umowami najmu mieliśmy w nich zostać do końca stycznia, a potem wrócić na Światowida – opowiada pan Stanisław, pokazując dokumenty.
Według niego zastępcze lokale, choć większe niż stare, wcale nie są lepsze. – Mamy wilgoć, a woda nie nadaje się nawet do mycia. Po kąpieli zostaje piasek – twierdzi nasz czytelnik.