Przypomnijmy: jedną z najważniejszych zmian, jaką wprowadziła tzw. ustawa deweloperska, miało być to, aby firmy nie budowały już osiedli za pieniądze nabywców. Te miały być bezpieczne na rachunkach powierniczych prowadzonych przez banki. Okazało się to jednak fikcyjnym rozwiązaniem.
Jak wynika z danych firmy Reas, do których dotarła „Rz", ogromna większość lokali znajdujących się w ofercie deweloperów jest sprzedawana bez zapewnienia nabywcom rachunków powierniczych zgodnych z wymogami ustawy. Np. w Warszawie zaledwie 17 proc. wszystkich inwestycji mieszkaniowych ma takie rachunki, a w Poznaniu czy we Wrocławiu – ok. jednej czwartej oferty.
– Choć udział mieszkań z rachunkami stopniowo rośnie, to nadal znaczna część pojawiających się na rynku inwestycji nie ma tego rozwiązania. W konsekwencji ciągle dość wysoki jest udział procentowy osiedli realizowanych bez wsparcia deweloperskim kredytem bankowym – mówi Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy Reas. Dodaje, że w sześciu największych miastach rachunki powiernicze zostały zapewnione w około 170 inwestycjach.
Dlaczego tych rachunków jest tak mało? – Rachunki powiernicze jako produkt są dostępne w ofercie banków. Ustawa deweloperska nakłada jednak na banki dodatkowe obowiązki, m.in. monitoring inwestycji. Wiąże się to z ryzykiem utraty reputacji. Nie wszystkie banki chcą je brać na siebie, tak jak nie każdy deweloper chce się poddać bankowym procedurom – mówi Jan Robert Nowak, dyrektor Departamentu i Wycen i Analiz Rynku Nieruchomości w mBanku Hipotecznym.
Paweł Komar, dyrektor zarządzający w Open Finance, przyznaje, że rachunki powiernicze to produkt mało popularny na rynku. Dlaczego? Jak tłumaczy prezes Kirejczyk, deweloperzy wykorzystują nadal w znacznym stopniu „zapasy przedustawowe", czyli budują na podstawie pozwoleń na budowę sprzed 29 kwietnia 2012 r. – Ale te rezerwy projektów stopniowo się wyczerpują. Do czasu znowelizowania ustawy deweloperskiej zapewne nie nastąpi zasadniczy przełom w ostrożnym podejściu banków do finansowania deweloperów. W konsekwencji liczba nowych inwestycji nie będzie nadążać za sprzedażą. Oferta będzie malała, co otworzy pole do podwyżek cen – prognozuje Kazimierz Kirejczyk.