Kwestia możliwości odzyskania nieruchomości w PRL wynikła w sprawie o znacjonalizowany las. Jest jednak ważna, bo dotyczy też innych nieruchomości i ma wpływ na ustalenie zasiedzenia przez państwo.
Jeśli bowiem nie było realnych szans na odzyskanie nieruchomości, to mieliśmy do czynienia z tzw. zawieszeniem wymiaru sprawiedliwości i tych lat nie zalicza się do zasiedzenia.
Chodzi o ocenę art. 9 ust. 1 ustawy z 12 marca 1958 r. o sprzedaży państwowych nieruchomości rolnych oraz uporządkowaniu niektórych spraw związanych z przeprowadzeniem reformy rolnej (obowiązujący do końca PRL). Uniemożliwiał on odzyskanie przejętych bez podstawy prawnej nieruchomości. Prawem kaduka pozwalał państwu „zalegalizować" ów stan. Zniechęcał właścicieli, bo pomijając represje, groziło sformalizowaniem bezprawnego przejęcia mienia.
To zasadnicza kwestia w wielu sporach o odzyskanie nieruchomości, zwłaszcza lasu. Tak było w sprawie, którą zajmował się Sąd Najwyższy. Nadleśnictwo Przymuszewo z Pomorza domagało się stwierdzenia zasiedzenia przejętej w 1947 r. 33-ha działki w znacznej części zalesionej. Nie na tyle jednak, by podpadała pod nacjonalizację lasów. Kiedy w 2007 r. spadkobierca właścicieli uregulował przed sądem stan księgi wieczystej – uzyskał wpis jako właściciel – Skarb Państwa wystąpił o zasiedzenie. Sąd rejonowy orzekł je. Uwzględnił do zasiedzenia lata od nacjonalizacji do wejścia w życie wspomnianej ustawy, a następnie lata III RP do wystąpienia o uregulowanie księgi, co w sumie dało 2o lata i 23 dni. A to wystarczyło do zasiedzenia działki przez Skarb Państwa.
Sąd Okręgowy w Słupsku zmienił wyrok. Nie uwzględnił pierwszego okresu do biegu zasiedzenia. Uznał, że jeśli w latach 1958–1991 nie było możliwe odzyskanie działki, to także pierwszych lat PRL nie należy liczyć do zasiedzenia. Oddalił wniosek nadleśnictwa.