Reklama
Rozwiń

Ładne zdjęcie sprzeda mieszkanie

Wyższe wkłady własne przy kredytach sprawią, że klienci chętniej kupią lokal w dobrym stanie.

Publikacja: 28.10.2014 08:58

Na stołecznym rynku wtórnym nabywcy dość często wybierają mieszkania w stanie „do wprowadzenia się", mimo że te oferty są droższe. Lokal z drugiej ręki może bowiem zyskać po remoncie 10 czy 15 proc. swojej wartości.

– A nawet jeśli zyska mniej, to na pewno szybciej znajdzie się kupiec na takie lokum. Dlatego warto rozważyć przed sprzedażą przeprowadzenie drobnego remontu, zwłaszcza jeżeli możemy go dokonać samodzielnie – sugeruje Edyta Krakowiak z Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości.

Odnowić ?na własną rękę

Warto też pamiętać, że kupców przyciąga możliwość zaoszczędzenia chociażby przysłowiowych kilku groszy. Niemała grupa klientów wybierze więc tańsze lokum nawet do remontu, licząc, że w ten sposób wyda mniej na całe przedsięwzięcie.

Zdaniem Roberta Barszcza, dyrektora Działu Nieruchomości Mieszkaniowych w agencji nieruchomości Ober-Haus, w segmencie popularnym klient najczęściej wybiera lokum do całkowitego remontu. Z kolei w segmencie lokali o podwyższonym standardzie preferowane są raczej lokale, do których można się od razu wprowadzić lub takie, które co najwyżej  wymagają odświeżenia. – Tymczasem najtrudniej znajdują nabywcę mieszkania po częściowym remoncie – zapewnia Robert Barszcz.

Większość lokali sprzedawanych za pośrednictwem agencji Metrohouse kwalifikuje się co najmniej do lekkiego odświeżenia. – Pod tym pojęciem kryją się standardowe prace związane z drobnymi naprawami, malowaniem, czasem cyklinowaniem podłóg. Na rynku wtórnym nie ma ofert „idealnych" i nawet, gdy wydaje się, że lokum jest w doskonałym stanie, po jego opróżnieniu zawsze trzeba coś poprawić. Czasem nabywcy nawet wolą kupić lokal do remontu, bo i tak zdają sobie sprawę, że czeka ich generalny remont, jeśli chcą dokonać własnej aranżacji powierzchni – tłumaczy Marcin Jańczuk, przedstawiciel Metrohouse.

Sami sprzedawcy, zdaniem Roberta Barszcza, poza odświeżeniem lokum, rzadko z własnej woli decydują się na większy remont. Wolą sprzedać taniej, ale bez nakładów.

Konkurencja na stołecznym rynku wtórnym jest dziś bardzo duża. Dodatkowo lokale używane przegrywają z nowymi ofertami, zwłaszcza wykończonymi pod klucz. Stąd w wielu przypadkach sprzedawcy czekają na chętnego miesiącami. Jeśli zbyt długo nie ma odzewu, wówczas chcąc zwiększyć atrakcyjność oferty, biorą się w końcu do odświeżenia lokum czy chociażby generalnych porządków.

– Rzadko właściciele mieszkań korzystają ze specjalistów tzw. home stagingu. Tymczasem sprzedawcy, którzy poświęcili nieco czasu i środków na przygotowanie lokum, są na wygranej pozycji. Mieszkanie po takich zabiegach znacznie lepiej się prezentuje na samych zdjęciach, a w końcu powszechnie wiadomo, że  zdjęcia „sprzedają" lokum – opowiada Marcin Jańczuk.

Kredyt ?zamiast remontu

Mieszkań do remontu, jak zauważa Edyta Krakowiak, szukają przede wszystkim inwestorzy, którzy chcą na tym zarobić, ale także młode osoby, które chcą mieć mieszkanie wykończone po swojemu, a z przeprowadzką mogą zaczekać.

– Zdecydowana większość nabywców decyduje się jednak na remont w niewielkim zakresie i chce przeznaczać na to zwykle kwoty rzędu ok. 10 tys. zł – wylicza Edyta Krakowiak.

Zaznacza, że klienci obawiają się kapitalnych remontów z wymianą instalacji, zwłaszcza elektrycznej, czy położeniem nowych tynków.

– Dlatego sprzedający powinien albo sam wykonać takie prace, albo znacznie obniżyć cenę mieszkania – sugeruje Edyta Krakowiak.

Z kolei, zdaniem Marcina Jańczuka, nabywcy raczej nie mają oporów, aby wymienić podłogi czy też armaturę. W rachubę wchodzi nawet całkowity remont kuchni i łazienki.

– Mimo iż na przykład meble kuchenne pozostają na wyposażeniu, część kupujących ma własną, nową wizję kuchni i decyduje się na ich zmianę. Przy standardowym dwupokojowym mieszkaniu podstawowe nakłady remontowe rozpoczynają się od kilkunastu tysięcy złotych – szacuje Marcin Jańczuk.

Według niego wraz ze zwiększaniem się wymaganego wkładu własnego do kredytu (czyli na poziomie co najmniej 10 proc.) od przyszłego roku, można oczekiwać, że klienci będą coraz częściej poszukiwać lokali gotowych do zamieszkania. Zapas gotówki przeznaczą raczej na potrzebny do kredytu wkład własny.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

d.kaczynska@rp.pl

Na stołecznym rynku wtórnym nabywcy dość często wybierają mieszkania w stanie „do wprowadzenia się", mimo że te oferty są droższe. Lokal z drugiej ręki może bowiem zyskać po remoncie 10 czy 15 proc. swojej wartości.

– A nawet jeśli zyska mniej, to na pewno szybciej znajdzie się kupiec na takie lokum. Dlatego warto rozważyć przed sprzedażą przeprowadzenie drobnego remontu, zwłaszcza jeżeli możemy go dokonać samodzielnie – sugeruje Edyta Krakowiak z Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Nieruchomości
Rynek wtórny. Nie ma co czekać na cenowy cud
Nieruchomości
Tyle sprzedający chcą za mieszkania z drugiej ręki
Nieruchomości
Nowy szef Speedwella w Polsce: wierzymy w rynek mieszkaniowy
Nieruchomości
Wakacje we własnym mieszkaniu w kurorcie
Nieruchomości
Ponad 27 mln euro dla spółki Echo Investment