Lublin, Warszawa, Kraków i wiele innych miast spotkało się z praktyką oferowania miejsc parkingowych, zbudowanych z obejściem prawa. Pomysł polega na tym, aby wcisnąć więcej miejsc parkingowych na mniejszych działkach, malując je na niebiesko. I udając, że przeznaczone są dla osób z niepełnosprawnością. Te mają inne wymogi techniczne, powodujące, że można ich wybudować więcej.
- W Polsce, mamy szereg parkingowych patologii. Od dewelopera słyszymy „inwestycja została zrealizowana zgodnie z otrzymanym pozwoleniem na budowę”. Czyli mamy doskonały przykład kolejnej „luki prawnej” – mówi „Rzeczpospolitej” Mariusz Okuń, ekspert ds. nadzoru budowlanego.
Jeżeli ktoś kupi takie miejsce od dewelopera i będzie ono użytkowane na wyłączność konkretnego mieszkańca bloku, „przemalowane” po odbiorach Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego (PONB) i użytkowane, jako „zwykłe” miejsca, to kupujący ma gwarantowany problem.
– W przypadku zgłoszenia do PINB, finałem takiej kombinacji będzie nakaz przywrócenia miejsca do stanu zgodnego z projektem. Następnie miejsce takie stanie się ogólnodostępne dla osób do tego uprawnionych – ostrzega Mariusz Okuń.
Deweloper będzie musiał oddać pieniądze za sprzedane miejsce, nie wywiąże się, więc z umowy z klientem. Dwa, inwestycja przestanie spełniać wymogi techniczno-budowlane, w rozumieniu art. 66 ust. 1 pkt 3 prawa budowlanego.