Jak zauważa Michał Trejgis, zastępca kierownika działu sprzedaży i marketingu w firmie Budotex, część klientów szuka wyłącznie kameralnej zabudowy. – Dla innych wielkość osiedla nie ma żadnego znaczenia, bo liczą się tylko cena i lokalizacja – mówi.
Słaby punkt
We Wrocławiu, gdzie mieszkania stawia Budotex, kameralnych inwestycji sukcesywnie przybywa. – Dużych atrakcyjnych działek, na których można budować wieloetapowe osiedla, jest coraz mniej. O takie tereny jest łatwiej na obrzeżach miast – wskazuje Michał Trejgis. Dodaje, że w kameralnych willach mieszkań szukają klienci o stabilnej sytuacji finansowej. – Małe budynki mogą się podobać. Na naszym osiedlu Wille Słoneczniki są tylko po dwa lokale na piętrze, jest winda, ogródki na parterach – opisuje wicekierownik z Budotexu. Podkreśla, że wybudowanie jednego bloku z 48 mieszkaniami będzie zawsze tańsze niż postawienie ośmiu budynków z taką samą liczbą lokali.
– Garaże, liczba ścian zewnętrznych do tynkowania, wspólne powierzchnie, windy – to wszystko oznacza dodatkowy koszt – wyjaśnia Trejgis. Na wybudowanym przez Budotex osiedlu Tęczowy Raj dwie windy obsługują 50 mieszkań. W inwestycji Wille Słoneczniki, gdzie łączna liczba lokali jest podobna, firma musiała zainstalować aż osiem dźwigów. To wszystko, jak mówi przedstawiciel Budotexu, ma ogromny wpływ na koszty całej inwestycji i cenę mieszkań. – Można ją obniżyć tylko w jednej sposób – kupując po okazyjnej cenie działkę. Ale okazje zdarzają się coraz rzadziej – mówi Trejgis.
– Przy dużej determinacji można oczywiście wybudować kameralne, willowe osiedle po tzw. kosztach. Budynki byłyby proste, bez wind i dodatkowych udogodnień, wzniesione z materiałów przyzwoitej, ale nie najwyższej jakości. Taka praktyka ma jeden słaby punkt. Klienci nie kupią tych mieszkań, bo nie takiego standardu oczekują od tego typu projektów – podkreśla. Wskazuje też na zalety budowania małych osiedli. To obniżone ryzyko finansowe. – W razie wpadki sprzedażowej czy przestoju na rynku nasz portfel mieszkań może poczekać na lepsze czasy. Inwestor nie jest więc narażony na utratę płynności finansowej czy ryzyko nagłego bankructwa spowodowanego niemożliwością spłaty kredytu – podkreśla Michał Trejgis. – To ważne, bo banki nie są chętne do przedłużania okresów spłaty.
Na prestiż mniejszych kameralnych inwestycji wskazuje Mateusz Juroszek, wiceprezes spółki Atal. Takie osiedla, jak potwierdza Juroszek, powstają bliżej centrum miasta, gdzie na wielkie kompleksy mieszkaniowe nie ma miejsca. Niewielkie osiedla rosną też w mniejszych miastach, gdzie popyt na mieszkania jest mniejszy.