Ostatnią dużą rozmowę mieliśmy w wakacje zeszłego roku, w zupełnie innej epoce – taniego pieniądza, rozgrzanego popytu na nieruchomości, nie było wojny. Zacznijmy od rosyjskiej inwazji na Ukrainę – czy i jak zmieniło się postrzeganie Polski i regionu jako miejsca lokowania pieniędzy? Ze spływających właśnie danych o wartości transakcji kupna sprzedaży nieruchomości komercyjnych wynika, że sytuacja jest stabilna: 4,3 mld euro po dziewięciu miesiącach, w tym 1,4 mld euro w samym III kwartale…
Obecnie wydaje się, że rynek już zdyskontował ryzyko wojny i jej wpływu na Polskę – zakładając oczywiście, że sytuacja się nie zaostrzy, w tym nie zmaterializuje się ryzyko użycia broni jądrowej. Obecnie większa uwaga jest zwrócona na gospodarcze skutki agresji: dynamicznie rosnące w ostatnich miesiącach inflację i stopy procentowe oraz stopień osłabienia wzrostu gospodarczego zarówno w Polsce, jak i w krajach europejskich. W tej chwili są to, poza znacznym wzrostem kosztu finansowania, główne czynniki, które powodują obawy inwestorów przed alokowaniem kapitału w naszym kraju.
Rynek dostrzega ryzyko stagflacji. Ośrodki analityczne i główne banki zrewidowały w dół prognozy wzrostu PKB dla Polski w obawie przed długotrwale wysoką inflacją, której nie ograniczył cykl podwyżek stóp procentowych przez RPP. Fed ogłosił podwyżkę stóp procentowych, EBC będzie musiało się do tego dostosować – już słychać, że rozważa zmniejszenie podaży pieniądza na rynku, żeby zahamować inflację. Trwa sezon publikacji wyników finansowych za III kwartał, z tego co dotychczas pokazały światowe korporacje, widać, że wyniki są w większości przypadków poniżej oczekiwań. Spodziewam się, że IV kwartał będzie jeszcze gorszy, bo firmy będą już odczuwać skutki zmniejszenia siły nabywczej konsumentów i większej skłonności do oszczędzania. Ponieważ stan gospodarki bezpośrednio wpływa na stan rynku nieruchomości, dla mnie dobrym wyznacznikiem jego kondycji będą wyniki za cały 2022 r. oraz dwa pierwsze kwartały 2023 r. Warto mieć na uwadze, że na wartość inwestycji po trzech kwartałach br. składają się transakcje, które miały zostać zamknięte w 2021 r., ale się przesunęły.
Jak tylko ustabilizują się koszty finansowania i oczekiwania inflacyjne, a rynek uwierzy, że polski rząd rzeczywiście walczy z inflacją, zamiast prowadzić sprzeczną politykę fiskalną i monetarną, płynność powinna wrócić na rynek. Obawiam się jednak, że nie nastąpi to przed rozstrzygnięciem wyborów parlamentarnych w 2023 r.
Jaką macie strategię jako firma inwestycyjna?