Dwa silniki napędzające w ostatnich latach rynek logistyczno-przemysłowy to e-commerce i nearshoring, czyli skracanie łańcuchów dostaw. Jak dziś, w czasach globalnych turbulencji, wygląda popyt na powierzchnie magazynowe?
Czasy są takie, że trudno mówić, że wszystko jest bardzo dobrze, ale prawda jest taka, że w naszej branży naprawdę wszystko tak właśnie wygląda. Popyt na powierzchnie jest bardzo duży, po pierwsze, firmy zwiększają stany magazynowe, by uchronić się przed ryzykiem zerwania ciągłości działania.
Po drugie, jest coraz większy wpływ nearshoringu, przenoszenia inwestycji z Azji do Europy – nie tylko do Polski czy krajów naszego regionu, ale do Niemiec – jednego z największych eksporterów na świecie. Niemieckie firmy coraz częściej wracają z produkcją do kraju – z Chin czy Malezji. To dla nas gigantyczne źródło klientów.
Trzecia sprawa to alokacja inwestycji, żeby w przyszłości nie było problemów natury politycznej. Dobrym przykładem jest fabryka Intela w Magdeburgu – chodzi o to, żeby rozłożyć geograficznie produkcję mikroprocesorów, które za chwilę będą dobrem strategicznym, o wiele istotniejszym niż kiedyś zasoby naturalne.
Co do samej Polski, jakkolwiek by to brzmiało, skorzysta ona na wojnie w Ukrainie. Firmy, które działały w Rosji i Ukrainie, będą się przenosić do Polski, gdzie może będzie drożej, ale ryzyko będzie niższe. Moim zdaniem ściana wschodnia rozwinie się nawet tak mocno jak zachodnia, nastawiona na obsługę rynku niemieckiego.