Dekret warszawski - na wyrok Trybunału Konstytucyjnego trzeba będzie poczekać

Trybunał Konstytucyjny zamknął we wtorek rozprawę dotyczącą zwrotu warszawskich nieruchomości, ale wyrok ogłosi w ciągu trzech miesięcy.

Aktualizacja: 20.07.2016 09:09 Publikacja: 20.07.2016 07:41

Dekret warszawski - na wyrok Trybunału Konstytucyjnego trzeba będzie poczekać

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Zawisza

Uchwaloną przez poprzedni parlament i popieraną przez władze Warszawy ustawę z 25 czerwca 2015 r. (zmieniającą ustawę o gospodarce nieruchomościami), która ma rozwiązać problem nieruchomości objętych tzw. dekretem Bieruta z 1945 r., przed jej podpisaniem zaskarżył prezydent Bronisław Komorowski.

Sprzątanie po PRL

Celem przygotowanej przez Senat z inspiracji władz m.st. Warszawy noweli była likwidacja nieprawidłowości wynikłych z nieuregulowania stanu własnościowego nieruchomości, skutku owego peerelowskiego dekretu, ale też reprywatyzacyjnych zaniedbań III RP. Chodzi w szczególności o takie negatywne zjawiska, jak handel roszczeniami dekretowymi z jednej strony, a z drugiej blokowanie wykupu mieszkań np. przez najemców.

Nowela wprowadza m.in. obowiązek, by cesje roszczeń miały formę notarialną, co wymuszałoby ujawnienie ceny. Miasto nadto otrzymało prawo pierwokupu gruntu, jeśli stoi na nim budynek użyteczności publicznej – chodzi o zabezpieczenie przez likwidacją szpitali czy szkół.

7tys. spraw o zwrot nieruchomości lub odszkodowanie ma stolica

Prezydent Komorowski zaskarżył jednak dwa przepisy noweli. Pierwszy (art. 214a) rozszerza w stosunku do dekretu okoliczności, w których miasto może odmówić ustanowienia prawa użytkowania wieczystego na rzecz dawnego właściciela (jego spadkobierców). Odmowę uzasadniać może sprzedaż, oddanie w użytkowanie wieczyste, zabudowa przez Skarb Państwa lub samorząd o wartości przekraczającej znacznie cenę gruntu, remont ze środków publicznych budynków zniszczonych w czasie wojny więcej niż w 66 proc.

o 2 tys. złożonych wniosków nikt do tej pory się nie upomniał, czyli nikt nie żąda zwrotu majątku

Drugi (art. 214b) stanowi, że sprawy dotyczące wniosków dekretowych umarza się, jeżeli nie jest możliwe ustalenie stron lub ich adresów. Także gdy nie wpłynęła żadna odpowiedź na wezwanie urzędu poprzez ogłoszenie. Decyzja o umorzeniu stanowi podstawę do ujawnienia Skarbu Państwa lub gminy jako właściciela w księdze wieczystej.

Dwie racje

W uzasadnieniu projektu napisano, że te rozwiązania są korzystne dla miasta, mieszkańców budynków posadowionych na gruntach objętych roszczeniami dekretowymi, spółdzielni mieszkaniowych, spółek Skarbu Państwa i miejskich, wreszcie wieloletnich posiadaczy lub najemców lokali na nieruchomościach, którzy mają np. roszczenia o wykup, a które nie mogły dotąd być zrealizowane ze względu na pierwszeństwo roszczeń dekretowych.

– To kolejna próba ograniczenia uprawnień byłych właścicieli – mówił przed Trybunałem przedstawiciel prezydenta mecenas Aleksander Proksa. – Już to uzasadnienie ustawy pokazuje, czyj interes ona realizuje.

Jarosław Jóźwiak, wiceprezydent Warszawy, nie był mu dłużny.

– Prezydent stanął po stronie niewielkiej grupy. Wieczna tymczasowość stanu prawnego nieruchomości warszawskich służy tylko wąskiej grupie zajmującej się skupowaniem roszczeń i prawnikom. Informacje o roszczeniach wyciągają z urzędu pod różnymi pretekstami – tłumaczył.

Na rozprawę nie stawili się przedstawiciele Sejmu, prokuratora generalnego oraz resortu infrastruktury i budownictwa – to najwyraźniej element nieuznawania posiedzeń TK w obecnym składzie.

– Nie mamy uczestników postępowania, nad czym możemy ubolewać, bo do pewnego stopnia jest to Trybunał „niemy" – mówił prezes TK Andrzej Rzepliński na początku rozprawy. Ale zamykając ją, powiedział, że dzięki wspólnemu wysiłkowi obecni na tej sali mieli szansę zapoznać się z dyskusją o tym problemie.

Rolę obrońcy ustawy przejęła sędzia sprawozdawca Małgorzata Pyziak-Szafnicka. Dopytywała przedstawiciela prezydenta, czy przed złożeniem skargi brano pod uwagę, że chodzi o roszczenia powstałe przed półwiekiem, że nowi posiadacze mają swoje prawa i pojawienie się po latach nabywców roszczeń zapewne burzy ich spokój.

W Warszawie trwa ponad 3,5 tys. postępowań o zwrot nieruchomości i ponad 3,8 tys. o odszkodowanie, a wynikające z nich zobowiązania sięgają  miliardów złotych. Zakres odszkodowań to kolejna kwestia w tym sporze. Dekretowcy twierdzą, że nowa ustawa im je ogranicza.

Stolica pod ciężarem roszczeń

Gdy wchodził w życie dekret z 26 października 1945 r. o własności i użytkowaniu gruntów na obszarze m.st. Warszawy, stolica leżała w gruzach. Z 22,4 tys. budynków pozostało 11,2 tys. Głównym celem dekretu, znanego jako dekret o gruntach warszawskich albo dekret Bieruta, była więc odbudowa ze zniszczeń. Miasto przejęło na ten cel ponad 40 tys. działek, obiecując ich właścicielom prawo własności czasowej (dzierżawy) gruntu i własności budynków, jeżeli złożą w terminie wniosek. Miało to być zasadą, ale regułą stały się odmowy bądź nierozpatrywanie wniosków. Z takim bagażem Warszawa weszła w czas przemian ustrojowych.

W latach 1995–2000 oddano 500 działek z mniejszymi domami i kamienicami. Liczba wniosków o zwrot nieruchomości zaczęła rosnąć, gdy w 2003 r. Sąd Najwyższy uznał, że wydanie błędnej decyzji nacjonalizacyjnej może być podstawą odszkodowania. Prawdziwa fala nastąpiła po uchwale Naczelnego Sądu Administracyjnego z 26 października 2008 r. Oznaczała zerwanie z generalną wtedy zasadą, że przeznaczenie nieruchomości na cele użyteczności publicznej w aktualnych wówczas miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego wyklucza możliwość przyznania własności czasowej. Usunięcie tej przeszkody otworzyło przed roszczeniami Śródmieście, budynki urzędowe, szkoły i przestrzeń publiczną.

Wraz z tym pojawił się społeczny sprzeciw wobec zwrotów nieruchomości o charakterze publicznym i oddawania budynków z lokatorami, którym podnosi się czynsze i zmusza do wyprowadzki. Symbolem takich zjawisk stała się śmierć w Lesie Kabackim Jolanty Brzeskiej, działaczki ruchów lokatorskich.

Coraz częściej pojawiają się też negatywne, o ile nie patologiczne, zjawiska oraz nabywcy roszczeń dekretowych. Jeszcze w latach 2002–2013 stanowili, jak podaje opublikowana ostatnio biała księga reprywatyzacji warszawskiej, 5–15 proc. wszystkich adresatów zwrotów. W latach 2014–2015 było to już odpowiednio 26,5 proc. i 21 proc. Krąży fama o tych, którzy skupili po kilkaset roszczeń.

Stolica musi zwracać budynki będące dotychczas jej własnością, a jednocześnie zapewniać mieszkania lokatorom zreprywatyzowanych kamienic. To koszty obliczane na łącznie 16 mld zł, których samorząd nie jest w stanie ponosić.

Początkowo wierzono, że sprawę rozwiąże generalna ustawa reprywatyzacyjna. Nie załatwiła, ponieważ najbardziej zaawansowany z 14 projektów zawetował w 2001 r. prezydent Aleksander Kwaśniewski w przekonaniu, że 50-proc. rekompensaty rozsadzą budżet.

Kolejną wersję ustawy, przewidującą 30-proc. rekompensaty, wycofano w 2011 r. z dalszych prac. Wtedy powstał projekt tzw. małej ustawy warszawskiej przygotowany przez Urząd m.st. Warszawy oraz zbieżny z nim projekt autorstwa posłów Platformy Obywatelskiej.

Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura 2025: język polski. Odpowiedzi i arkusze CKE
Zawody prawnicze
Stowarzyszenia prawnicze chcą odwołania Adama Bodnara. Wnioskują do prezydenta
Prawo dla Ciebie
Operowana robotem da Vinci zmarła. Prawnicy tłumaczą, czym jest eksperyment medyczny
Prawo karne
Wyłudził od Romario miliony. Oszust z Biłgoraja wrócił do Polski
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku