W środę Naczelny Sąd Administracyjny rozstrzygnął, że spółdzielnia mieszkaniowa SAM-81 może kwestionować ustalenia miejscowego planu dla części warszawskich Kabat, choć nie dotyczy on bezpośrednio jej nieruchomości. Zdaniem NSA nie ma to znaczenia. Plan będzie miał bowiem wpływ na jakość życia jej mieszkańców. W związku z tym trzeba wziąć pod uwagę także ich racje.
Galeria pod oknami
Sporny miejscowy plan przewiduje m.in. rozbudowę centrum handlowego, budowę pętli autobusowej oraz parkingu. Przeciwko takim zapisom w imieniu swoich mieszkańców protestowały władze spółdzielni mieszkaniowej SAM-81. Okazało się bowiem, że planowane inwestycje będą miały znaczący wpływ na jakość życia spółdzielców. Okna części mieszkań mają się znajdować w odległości 30 m od tego centrum. Zwiększy się też hałas, emisja spalin, wystąpią problemy z dojazdem do bloków.
Spółdzielnia postanowiła zakwestionować miejscowy plan na podstawie art. 101 ustawy o samorządzie gminnym. W tym celu wystąpiła ze skargą do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Podnosiła w niej m.in., że miejscowy plan nie ma rozwiązań, które łagodziłyby skutki planowanych inwestycji.
WSA w ogóle nie rozstrzygał sporu merytorycznie. Uznał, że spółdzielnia nie może kwestionować tego planu, bo nie udowodniła, że został naruszony jej interes prawny.
Wykładnia po łebkach
SAM-81 postanowiła walczyć do końca i odwołała się do Naczelnego Sądu Administracyjnego. A ten uwzględnił skargę. Uchylił wyrok WSA i nakazał sądowi pierwszej instancji dogłębnie zbadać sprawę. Dał mu jednocześnie wskazówki korzystne dla spółdzielni.