Za okazję na rynku nieruchomości możemy uznać lokale wyceniane 10 proc. poniżej średniej ceny rynkowej – ocenia Łukasz Browarczyk, pośrednik z trójmiejskiej agencji BIG Nieruchomości. – Przykładem jest dwupokojowe 40-metrowe mieszkanie z wielkiej płyty na gdańskim Przymorzu oferowane za 160 tys. zł. W nowym budownictwie w pasie nadmorskim okazją będą mieszkania wyceniane poniżej 8 tys. zł za mkw.
Spod lady
Jak mówi Łukasz Browarczyk, okazje znikają w ekspresowym tempie. – To kwestia godzin, a nie dni. Zdarza się, że cena transakcyjna jest wyższa niż ofertowa, bo kupujący się licytują. Na rynku wtórnym o okazje jest coraz trudniej. Inwestorzy często decydują się więc na zakup lokalu od dewelopera, mimo że na odbiór muszą czekać nawet dwa lata.
Pytany, czym się różnią okazje w czasie hossy od tych w czasie kryzysu, ekspert BIG Nieruchomości mówi, że o ile dziś lokale wyceniane poniżej 10 proc. ceny rynkowej znikają w kilka godzin, o tyle w czasach kryzysu tak szybka sprzedaż jest możliwa przy cenie ofertowej niższej o 20–30 proc. – Atrakcyjną cenę na pewno łatwiej wynegocjować w czasie gorszej koniunktury – zwraca uwagę Browarczyk.
Według Łukasza Zbieżka, eksperta agencji NowodworskiEstates, mieszkaniowe okazje bardziej niż od cyklu koniunkturalnego zależą od finansowej sytuacji sprzedającego. – Prawdziwe okazje mogą się więc trafić w każdym czasie – podkreśla Łukasz Zbieżek.