Zaznaczył, że w Polsce nie ma dobrych narzędzi, żeby zbadać co tak naprawdę na rynku się dzieje i jakie są potrzeby. - Wg. GUSu w Warszawie mamy za dużo o 70 tys. mieszkań, a wg innych wyliczeń mamy niedobór 100 tys. mieszkań. To jest bardzo trudne do policzenia – stwierdził.
Gość ocenił, że nie widać jeszcze w statystykach spowolnienia na rynku z powodu wygasania pieniędzy z MDM. - Ten program pozwolił utrzymać ceny na odpowiednich poziomach z uwagi na wyznaczone limity. Deweloperzy starali się mieć w ofercie mieszkania spełniające narzucone warunki. Można się spodziewać, że teraz nastąpi wzrost cen – prognozował.
Melaniuk zaznaczył, że zmienność rynku w Polsce pod względem uwarunkowań prawnych jest problemem. - To nie jest biznes, którego cykl zamyka się w pół roku tylko w trzech i więcej. Zmiana reguł gry w trakcie powoduje problemy – mówił.
Przyznał, że największy potencjał w Polsce ma ciągle Warszawa, która jest największym i bardzo chłonnym rynkiem. - W Warszawie sprzedaje się tyle nowych mieszkań co w Londynie, gdzie porównujemy 2 mln mieszkańców do 10 mln – mówił.
- Wymienić też należy Kraków, Wrocław, Trójmiasto i Poznań – dodał.
Melaniuk prognozował, że deweloperzy wejdą też w końcu do mniejszych miast. - To jest kwestia czasu. Być może wejdą sami lub będą jakieś wymuszone konsolidacje na rynku – ocenił.