Banki jako sektor to jeden z potentatów pod względem wartości posiadanych nieruchomości. Można ją szacować na ponad 3 mld zł – tylko BZ WBK, ING Bank Śląski i Getin Noble Bank miały na koniec 2016 r. własne grunty i budynki warte łącznie 850 mln zł. Biorąc pod uwagę trendy panujące w branży, należy się spodziewać, że portfel posiadanych przez banki nieruchomości będzie się kurczył.
Duża wartość rynku
Powodów jest kilka. Klienci banków coraz rzadziej korzystają z tradycyjnych placówek i coraz częściej przenoszą się do internetu, więc banki zamykają oddziały i zmniejszają ich powierzchnię. Dodatkowo banki szukają oszczędności, więc konsolidują swoją działalność back office (czyli procesy wsparcia, operacje rozliczeniowe, realizowanie transakcji, obsługa informatyczna itp.) z kilku i kilkunastu biur w zaledwie parę.
Banki mają też cenne nieruchomości inwestycyjne, czyli grunty lub budynki, które traktują jako źródło przychodów z czynszów lub które trzymają ze względu na przyrost ich wartości. Nieruchomości takie nie są wykorzystywane przy świadczeniu usług lub czynnościach administracyjnych w ramach podstawowej działalności bankowej. Ta druga grupa to nieruchomości własne banków i to one zdecydowanie dominują pod względem wartości. Na przykład w ING Banku Śląskim w 2015 r. nieruchomości własne były warte 327 mln zł, inwestycyjne zaś 53 mln zł. Te drugie w Pekao na koniec ubiegłego roku wyceniono na 25 mln zł i przyniosły w tym czasie 4,1 mln zł przychodów z czynszów, koszty operacyjne wyniosły 1,6 mln zł, więc to całkiem dochodowa działalność. Ale nie o to w biznesie bankowym chodzi.
Maciej Wyszoczarski, dyrektor pionu sieci i operacji w PKO BP, jest przekonany, że banki będą sprzedawały swoje nieruchomości. – Muszą się koncentrować na swojej podstawowej działalności, czyli świadczeniu usług finansowych. Posiadanie nieruchomości nakłada na właściciela szereg obowiązków generujących ryzyko i koszty administracyjne – wyjaśnia.