Reklama

Budynki po bankach do wzięcia od zaraz

Kredytodawcy sprzedają własne biurowce, szukając oszczędności

Aktualizacja: 29.09.2017 03:43 Publikacja: 29.09.2017 02:50

Raiffeisen Polbank przeniósł się do Prime Corporate Center z czterech lokalizacji, które zajmował wc

Raiffeisen Polbank przeniósł się do Prime Corporate Center z czterech lokalizacji, które zajmował wcześniej w Warszawie

Foto: shutterstock

Banki jako sektor to jeden z potentatów pod względem wartości posiadanych nieruchomości. Można ją szacować na ponad 3 mld zł – tylko BZ WBK, ING Bank Śląski i Getin Noble Bank miały na koniec 2016 r. własne grunty i budynki warte łącznie 850 mln zł. Biorąc pod uwagę trendy panujące w branży, należy się spodziewać, że portfel posiadanych przez banki nieruchomości będzie się kurczył.

Duża wartość rynku

Powodów jest kilka. Klienci banków coraz rzadziej korzystają z tradycyjnych placówek i coraz częściej przenoszą się do internetu, więc banki zamykają oddziały i zmniejszają ich powierzchnię. Dodatkowo banki szukają oszczędności, więc konsolidują swoją działalność back office (czyli procesy wsparcia, operacje rozliczeniowe, realizowanie transakcji, obsługa informatyczna itp.) z kilku i kilkunastu biur w zaledwie parę.

Banki mają też cenne nieruchomości inwestycyjne, czyli grunty lub budynki, które traktują jako źródło przychodów z czynszów lub które trzymają ze względu na przyrost ich wartości. Nieruchomości takie nie są wykorzystywane przy świadczeniu usług lub czynnościach administracyjnych w ramach podstawowej działalności bankowej. Ta druga grupa to nieruchomości własne banków i to one zdecydowanie dominują pod względem wartości. Na przykład w ING Banku Śląskim w 2015 r. nieruchomości własne były warte 327 mln zł, inwestycyjne zaś 53 mln zł. Te drugie w Pekao na koniec ubiegłego roku wyceniono na 25 mln zł i przyniosły w tym czasie 4,1 mln zł przychodów z czynszów, koszty operacyjne wyniosły 1,6 mln zł, więc to całkiem dochodowa działalność. Ale nie o to w biznesie bankowym chodzi.

Maciej Wyszoczarski, dyrektor pionu sieci i operacji w PKO BP, jest przekonany, że banki będą sprzedawały swoje nieruchomości. – Muszą się koncentrować na swojej podstawowej działalności, czyli świadczeniu usług finansowych. Posiadanie nieruchomości nakłada na właściciela szereg obowiązków generujących ryzyko i koszty administracyjne – wyjaśnia.

Reklama
Reklama

Będą w coraz większym stopniu przechodzić z modelu własnościowego na wynajem. – Pozwoli to na większą elastyczność w dostosowaniu powierzchni do zmieniających się potrzeb danej organizacji. Banki, szukając możliwości optymalizacji procesów, będą również konsolidować swoje zasoby. Wyjątkiem mogą być jednostki typu call center czy jednostki wsparcia wykonujące czynności back office, w których czynnikiem decydującym o doborze lokalizacji może się okazać dostępność i koszt zasobów ludzkich – podkreśla Wyszoczarski.

Dobrym tego przykładem jest Raiffeisen Polbank, który wprowadził się rok temu do nowego wieżowca Prime Corporate Center w Warszawie. – W trakcie łączenia Raiffeisena z Polbankiem stanęliśmy m.in. przed wyzwaniem związanym z posiadaniem czterech central rozlokowanych w całej Warszawie. Było to nieefektywne kosztowo i niewygodne dla pracowników. Uznaliśmy, że ze względów funkcjonalnych i oszczędnościowych najlepszym rozwiązaniem będzie przeniesienie rozrzuconych po stolicy jednostek do jednej centrali, zlokalizowanej w nowym centrum biurowym przy ul. Grzybowskiej – mówi Eugeniusz Toruń, dyrektor departamentu zakupów w Raiffeisen Polbanku.

Dodaje, że nie bez znaczenia było to, że miejsce to jest świetnie skomunikowane, a sam budynek ultranowoczesny, oszczędny i ekologiczny. Bank wdrożył też przyjazne dla pracowników rozwiązania dotyczące samego środowiska pracy, np. dające możliwość pracy zdalnej, elastycznego kształtowania i wykorzystywania przestrzeni biurowej.

Spore oszczędności dało też przeniesienie w ramach tzw. nearshoringu większości operacji wcześniej obsługiwanych w Warszawie do nowoczesnego centrum operacyjnego w Rudzie Śląskiej.

– Od lat w bankowości panuje tendencja ograniczania powierzchni oddziałów i sprzedaży nieruchomości własnych, dodatkowo strategie w zakresie obsługi klienta ukierunkowane są w stronę digitalizacji produktów bankowych, dlatego oddziały mają aktualnie znacznie mniejszą powierzchnię aniżeli 10 – 15 lat temu – dodaje Kamila Skibińska, dyrektor działu logistyki w Alior Banku.

Wyjaśnia, że powierzchnia potrzebna obecnie do kompleksowej i sprawnej obsługi klienta waha się od 150 do 250 mkw. – Banki pozbywają się swoich nieruchomości z uwagi na zbyt dużą powierzchnię, liczne obowiązki, jakie niesie ze sobą posiadanie nieruchomości, oraz brak zasobów do obsługi tych nieruchomości. Na korzyść wynajmu nieruchomości przemawia także dostępność powierzchni, a także łatwość ich pozyskania oraz dostosowania sieci oddziałów do aktualnych potrzeb rynkowych. Wszystko to sprawia, że posiadanie i utrzymywanie nieruchomości na własność staje się nieuzasadnione – dodaje Skibińska.

Reklama
Reklama

Cenne, ale niepasujące

Kredytodawcy mają też inny problem z niektórymi swoimi budynkami. Często są to stare oddziały, nieprzystosowane do potrzeb nowoczesnej bankowości, a powody bywają prozaiczne – zbyt duże i ciężkie drzwi, które starszym osobom trudno otwierać, oraz zbyt wysokie lady. Poza tym są za duże jak na potrzeby. A że takie budynki bywają bardzo cenne, banki chętniej je sprzedają. Jednocześnie pozbywają się problemu związanego m.in. z kosztownym utrzymaniem i konserwacją.

– Na przykładzie naszej centrali w Warszawie przy ul. Łopuszańskiej można jednoznacznie stwierdzić, że decyzja o konsolidacji naszych warszawskich zasobów centrali w jednej lokalizacji jest rozwiązaniem optymalnym , usprawniającym komunikację i zwiększającym efektywność operacyjną. Koncentracja powierzchni pozwala także, na osiągnięcie korzystnych warunków finansowych i stworzenie powierzchni, która zapewni pracownikom komfort środowiska pracy – mówi Skibińska z Aliora. Dodaje, że z tych powodów jej bank będzie nadal działać w ten sposób, starając się konsolidować powierzchnie biurowe w jednej lokalizacji.

O krok dalej poszedł wywodzący się z Łodzi mBank. Ten piąty co do wielkości kredytodawca w Polsce zdecydował się na budowę w tym mieście nowego, bardzo nowoczesnego biurowca nazwanego Przystanek mBank (jego właścicielem jest jedna z holenderskich firm). Budynek ma 25 m wysokości i prawie 33,8 tys. mkw. powierzchni biurowej. W całości będzie zajęty przez mBank (przez 2 tys. jego pracowników). Rozpoczęta jesienią 2015 r. budowa jest już prawie zakończona. Jej realizacja kosztowała ok. 100 mln zł. Dla porównania swoją centralę ING BSK w Katowicach przy ul. Sokolskiej wycenił na 107 mln zł, a przy ul. Chorzowskiej na 127 mln zł. ©?

Nieruchomości
Używane mieszkania wróciły do łask kupujących
Nieruchomości
Bitwa o najlepsze biura. Najsłabsze obiekty wypadną z rynku
Nieruchomości
Rynek nieruchomości dwa lata po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Czy będą kolejki u notariuszy
Nieruchomości
Czy to już czas na zakup mieszkania? Nie brakuje pesymistów
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama