Można dokonać podziału na trzy składowe. Z jednej strony są to nasze zarobki i inne wpływy, czyli pieniądze, które uzyskujemy. Z drugiej strony są to nasze koszty. Trzeci istotny czynnik to nasza historia kredytowa, czyli jak się zachowywaliśmy w przeszłości, czy terminowo spłacaliśmy nasze zobowiązania.
Zarobki i inne wpływy
Najbardziej atrakcyjne dla banku są oczywiście osoby posiadające umowy o pracę, jednak w ostatnim czasie również umowy zlecenia i umowy o dzieło pozwalają uzyskać kredyt hipoteczny. W przypadku umowy o dzieło i zlecenia istotnym jest, aby byli to stali płatnicy. Umowy o dzieło z różnymi kontrahentami, nieregularne wpływy z różnych źródeł, nie są dobrze widziane przez banki. Wyliczając zdolność kredytową, bank bierze pod uwagę zbiorcze dochody w minionym roku kalendarzowym, czyli od stycznia do grudnia.
Również osoby prowadzące działalność gospodarczą w Polsce są obecnie w stanie zaciągnąć kredyt hipoteczny. Aby go uzyskać, zazwyczaj trzeba prowadzić działalność przez co najmniej dwanaście miesięcy, a w przypadku kredytów przekraczających 200 tys. zł powinna być to działalność istniejąca dłużej niż dwadzieścia cztery miesiące.
Istotna jest też oczywiście wysokość wpływów i ich regularność. Wahania nie powinny przekraczać 30 procent miesięcznie. Dla banku liczy się przewidywalność i powtarzalność.
Co jeszcze można zrobić, żeby zwiększyć stronę przychodową, gdy chodzi o zdolność kredytową? Na pewno warto zalegalizować wszystkie dochody – jeśli ktoś nie ujawniał wszystkich. Jeśli ktoś
jest właścicielem wynajmowanego mieszkania i stosuje zasady ogólne, gdzie uwzględnia amortyzację – starając się zapłacić niższy podatek – to być może warto się poświęcić i przez rok jej nie odliczać od zysku. Możemy też wynająć – niejako wirtualnie – własne mieszkanie, w którym de facto sami przebywamy, albo np. jeden z pokojów. Wystarczy podpisać umowę najmu z kolegą i zapłacić od tego podatek.