Efektem działań UOKiK są wpisy do rejestru klauzul niedozwolonych zakazujące stosowania 5-proc. i wyższych kar umownych. Na deweloperów, którzy się nie podporządkowali, spadły restrykcje finansowe, np. [link=http://www.parkiet.com]J.W. Construction[/link] musi zapłacić 0,97 mln zł za to, że nie zmieniło zapisów umów, w tym także dotyczących 5-proc. kar. Z uzasadnienia tej decyzji wynika, że maksymalny wymiar kar akceptowany przez UOKiK to 3 proc. wartości lokalu.
[srodtytul]Zadatek wyjściem z sytuacji?[/srodtytul]
Niektóre firmy znalazły jednak sposób, by obejść zakaz urzędu antymonopolowego. Dotarliśmy do umów [link=http://www.parkiet.com]Fadesy Polnord[/link] (giełdowa spółka ma 49 proc. udziałów dewelopera) budującego Miasteczko Wilanów w Warszawie zawieranych w 2007 r. Znajduje się w nich zapis mówiący, że „kwota będąca równowartością 5 proc. ceny stanowić będzie zadatek w rozumieniu art. 394 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=70928]kodeksu cywilnego[/link]”. A wspomniany przepis stanowi, że w przypadku niewykonania umowy przez jedną z jej stron druga może od niej odstąpić i zatrzymać zadatek, a jeśli sama go dała, może żądać kwoty dwukrotnie wyższej. [b] Małgorzata Gryc[/b], dyrektor sprzedaży i marketingu Fadesy Polnord, tłumaczy, że wzór umowy pod koniec 2007 r. został „przeanalizowany i zaakceptowany pod kątem sugestii UOKiK”. Dodaje, że nie wszyscy klienci narażeni są na ryzyko utraty 5-proc. zadatku po zerwaniu umowy. – Klienci kupujący u nas gotowe mieszkania trzy dni od podpisania umowy płacą 10 tys. zł jako pierwszą ratę. Gdy umowa nie jest realizowana, bo nie ma wpłaty pozostałej kwoty, zatrzymujemy tylko 10 tys. zł – wyjaśnia.
Można założyć, że utrzymanie zapisów o zadatku w pewien sposób ograniczyło w Fadesie Polnord ubiegłoroczną liczbę rezygnacji z umów. W całej grupie [link=http://www.parkiet.com]Polnordu[/link] zanotowano 158 zwrotów, z czego 139 miała budująca w warszawskim Wilanowie spółka zależna. Skalę rezygnacji tłumaczono tym, że spora część lokali w Wilanowie trafiła do inwestorów z Półwyspu Iberyjskiego, gdzie kryzys był głębszy niż w Polsce.
Co ciekawe, stosowane przez sam Polnord umowy skonstruowane są zupełnie inaczej. W razie zerwania umowy przez klienta deweloper zatrzymuje do 5 proc. wpłaconych kwot. W przypadku rezygnacji na wczesnym etapie budowy oznacza to utratę kilku tysięcy złotych.