Reklama

Wielka płyta kupowana tylko na parę lat

Już za 5,5 – 6 tys. zł za metr można dziś kupić mieszkania w blokach z wielkiej płyty

Aktualizacja: 08.02.2010 03:42 Publikacja: 08.02.2010 02:15

Atutem wielkopłytowych bloków są bardzo dobre adresy

Atutem wielkopłytowych bloków są bardzo dobre adresy

Foto: Fotorzepa

Choć ich atutem są bardzo dobre adresy, to większość klientów traktuje wielkopłytowe lokale jako przejściowe, na cztery – sześć lat.

– W tym roku takie mieszkania są przedmiotem co czwartej naszej transakcji – mówi Marcin Jańczuk z agencji Nieruchomości Metrohouse. – Powodem jest cena. Większość takich ofert została sprzedana za 6 – 6,5 tys. zł za mkw., choć można znaleźć i takie w granicach 5,5 tys. zł, podczas gdy średnia cena mkw. w tegorocznych transakcjach na rynku wtórnym to prawie 7,8 tys. zł – tłumaczy.

Jacek Kriese, szef stołecznej agencji Okazja, dodaje, że mieszkania wielkopłytowe są i będą popularne, bo nie sposób ignorować ponad połowy adresów w Warszawie.

– Sporna pozostaje jedynie cena tych lokali. Jeżeli w okolicy wzniesiono również bloki w innych technologiach, np. z cegły czy ramy H, to mieszkania z prefabrykatów są z reguły tańsze o 5 – 25 proc. – szacuje Jacek Kriese. Z jego obserwacji wynika, że co najwyżej jeden klient na trzech twardo odrzuca oferty z wcześniejszych dekad.

Jacek Kriese zauważa, że dziś nierzadko mamy jednak do czynienia z nagonką na wielką płytę. Przykładem, jak mówi, jest rozdmuchana do absurdalnych rozmiarów „katastrofa budowlana” w bloku przy ul. Klaudyny.

Reklama
Reklama

– W rzeczywistości chodziło o pęknięcia na źle zbudowanej ściance działowej jednego z mieszkań, a blok ten zbudowano w technologii rama H z użyciem cegły dziurawki – opowiada Jacek Kriese. – Mieszkanie w tym właśnie bloku o powierzchni 61,2 mkw. znalazło ostatnio nabywcę, który wyłożył 445 tys. zł (7,271 zł za mkw.), czyli więcej, niż wynosi oficjalna średnia rynkowa – dodaje.

[srodtytul]Mniejsze negocjacje[/srodtytul]

Marcin Jańczuk zauważa, że największe obniżki wielka płyta odnotowała w pierwszej połowie 2009 r. – Wtedy to w stosunku do analogicznego okresu 2008 r. można było znaleźć oferty tańsze nawet o 15 – 20 proc. Sprzedający byli wyjątkowo elastyczni w negocjacjach, czego nie da się powiedzieć o transakcjach z tego roku, kiedy to największą różnicą pomiędzy ceną ofertową a transakcyjną było 4 proc. – podaje Marcin Jańczuk.

Według Jacka Kriese ceny transakcyjne mogą być dziś nawet wyższe niż przed rokiem, bo teraz zdecydowanie łatwiej jest sprzedać mieszkanie niż w kryzysowym styczniu 2009 r.

Ewa Orłowska, dyrektor oddziału warszawskiego agencji Polanowscy Nieruchomości, przypomina zaś, że dobra lokalizacja zawsze ma wyższą cenę. – Także mniejsze mieszkania, kupowane pod inwestycje, są droższe – nawet w wielkiej płycie – mówi Ewa Orłowska.

Dodaje, że klienci wprawdzie najchętniej szukają mieszkań w budynkach z cegły albo w konstrukcji ramy H, nie odrzucają jednak ofert w budynkach z wielkiej płyty, jeśli są one atrakcyjne cenowo. – Takie bloki są często wyremontowane, ocieplone, z nową elewacją, więc nierzadko klienci się do nich przekonują, zwłaszcza gdy mają ograniczoną zdolność kredytową. Także sprzedający weryfikują często swoje oczekiwania co do ceny, jeśli przedłuża się czas sprzedaży – mówi dyrektor z Polanowskich.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Tylko na chwilę[/srodtytul]

Pośrednik Piotr Wieszczyk z firmy Maxon Nieruchomości zauważa, że mieszkania w płycie przez wiele osób są traktowane jako przejściowe. – Oczywiście nie przez wszystkich. Na kupno tego typu mieszkania decydujący wpływ ma budżet – potwierdza Piotr Wieszczyk. – Nikt nie może jednak powiedzieć, co będzie się działo za dwa lata czy pięć lat, czy sytuacja materialna danej rodziny się nie polepszy, a banki nie zaczną chętniej przydzielać kredytów, a co za tym idzie – będzie można sprzedać taki lokal i kupić inny w nowym budownictwie – mówi pośrednik z Maxon Nieruchomości.

Ewa Orłowska zauważa, że takie mieszkania były najczęściej traktowane jako przejściowe na cztery – sześć lat, ale teraz ten czas się wydłużył. – Na ile, czas pokaże. Jest to uzależnione od dostępności kredytów – mówi przedstawicielka Polanowskich.

Jacek Kriese dodaje zaś, że takie lokale jako tymczasowe traktują przeważnie młodzi klienci, którzy niemalże zaraz po zakupie myślą o ich sprzedaży – jeśli tylko podniesie się ich zdolność kredytowa. – Uważają, że ich prestiż wzrośnie, gdy przeprowadzą się do nowego bloku, a jak im się jeszcze lepiej powiedzie, to może nawet do starej kamienicy – zauważa szef Okazji.

Marcin Jańczuk zastrzega jednak, że zdarza się i tak, że klienci nawet przy kupnie następnego mieszkania nie sprzedają tego w płycie. Doskonała lokalizacja sprawia, że taki lokal jest bowiem przyzwoitym produktem na wynajem.

– Wielka płyta bywa czasem świadomym wyborem, bo ktoś chce na przykład mieszkać blisko rodziny czy przyjaciół, a czasem bywa koniecznością – mówi Jańczuk. – Sądzę jednak, że dziś nikt nie traktuje płyty jako docelowego miejsca zamieszkania.

Reklama
Reklama

[ramka][b]Czy mieszkania w płycie warto kupować inwestycyjnie?[/b]

Marcin Jańczuk, Metrohouse:

Nikt nie jest w stanie powiedzieć, czy zakup będzie trafiony czy nie. Takie mieszkania bywają przeszacowane tylko dlatego, że wykonano w nich remont lub bogato wyposażono łazienkę czy kuchnię, zainstalowano ogrzewanie podłogowe i klimatyzację. Tymczasem na lokal w bloku z płyty należy patrzeć przez pryzmat całego budynku.

[b]Piotr Wieszczyk, Maxon: [/b]

Lokali w wielkiej płycie raczej nie można traktować jak typowych inwestycji. Chyba że znajdziemy mieszkanie w dobrym stanie za ok. 5 tys. zł za mkw. Oczywiście nigdy nie możemy mieć pewności, że jego cena wzrośnie. Poza tym płyta płycie nierówna. Czym innym są mieszkania w bloku pięcio- czy sześcioklatkowym, a czym innym lokale w trzypiętrowym ursynowskim bloku z jedną klatką.

Reklama
Reklama

[b]Jacek Kriese, Okazja: [/b]

Czy na płycie można stracić? Pewnie można, jak na każdej inwestycji. Wiele zależy od horyzontu czasowego inwestycji. Niemniej nic nie wskazuje na to, by np. w ciągu pięciu lat doszło do jakichś radykalnych zmian, jeśli chodzi o postrzeganie i wycenę tego segmentu rynku.—aig[/ramka]

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki [mail=a.gawronska@rp.pl]a.gawronska@rp.pl[/mail]

Choć ich atutem są bardzo dobre adresy, to większość klientów traktuje wielkopłytowe lokale jako przejściowe, na cztery – sześć lat.

– W tym roku takie mieszkania są przedmiotem co czwartej naszej transakcji – mówi Marcin Jańczuk z agencji Nieruchomości Metrohouse. – Powodem jest cena. Większość takich ofert została sprzedana za 6 – 6,5 tys. zł za mkw., choć można znaleźć i takie w granicach 5,5 tys. zł, podczas gdy średnia cena mkw. w tegorocznych transakcjach na rynku wtórnym to prawie 7,8 tys. zł – tłumaczy.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Reklama
Nieruchomości
Fabryka Park Katowice z nowym właścicielem. Czy obiekt jeszcze urośnie?
Nieruchomości
Nowe szaty biurowca Warsaw Corporate Center
Nieruchomości
Condohotel czy apartament na doby
Nieruchomości
Niejasne zasady wydłużają drogę do inwestycji mieszkaniowych
Nieruchomości
Rekordowa transakcja na polskim rynku PRS
Reklama
Reklama