Z końcem grudnia zniknął program „Rodzina na swoim" (RNS). W ostatnim miesiącu jego funkcjonowania padł rekord liczby udzielonych kredytów z dopłatami do odsetek. – Banki sprzedały ich 5599, a kolejne tysiące wniosków zarejestrowanych jeszcze w zeszłym roku czekają na rozpatrzenie – podał Open Finance. Wiele osób spieszyło się z finalizacją transakcji, aby skorzystać przez 8 lat z dopłat do raty kredytowej, więc zakończenie RNS pomagało i bankom, i deweloperom zrealizować plany sprzedażowe. Co zrobią bez RNS?
– Nie zapominajmy, że program dopłat nie obejmował wszystkich inwestycji i deweloperów. Wiele firm nie odczuje różnicy, a może wręcz nawet ulgę, że ich konkurencja, która dostosowywała ceny lokali do ustawowych limitów, przestała być pośrednio wspierana przez państwo – mówi Marcin Płaziński, analityk w dziale badań i analiz firmy Emmerson. – Z kolei te firmy, które były nastawione na klienta kupującego lokale w ramach RNS, teraz będą przygotowywać się do kolejnego programu „Mieszkanie dla Młodych" (MDM).
13 procent średnio staniały mieszkania w ciągu 2012 roku. Chodzi o ceny transakcyjne lokali w dużych miastach – podaje Home Broker
Zdaniem analityka Emmersona, do czasu wejścia w życie MDM, kupujących mieszkania znacznie ubędzie, szczególnie tych inwestujących za kredyt. – Dlaczego? Bo osoby zastanawiające się poważnie nad kupnem typowego lokalu w segmencie popularnym, w większości przypadków sfinalizowały transakcje w ubiegłym roku, chcąc skorzystać z RNS. Natomiast potencjalny, poszukujący niedrogiego lokalu dla siebie, poczeka z inwestycją do czasu wprowadzenia MDM – uważa Marcin Płaziński.
Bez presji na ceny
Według Emmersona, brak RNS spowoduje zróżnicowanie cen na nowych osiedlach, w których do tej pory wszystkie mieszkania miały jedną stawkę za mkw., równą ustawowemu limitowi dla danego miasta.