Więcej biurokracji niż prac remontowych

Jeżeli ktoś ma nieprzychylnych sąsiadów i musi spełniać żądania urzędników biurokratów, na wyburzenie ścianki działowej może czekać wiele miesięcy

Aktualizacja: 03.12.2007 05:34 Publikacja: 03.12.2007 00:34

Przekonała się o tym jedna z naszych czytelniczek.

Odziedziczyła lokal po babci we wspólnocie mieszkaniowej i chciała nieco go unowocześnić. Postanowiła m.in. wyburzyć ściankę między kuchnią a pokojem. Od architektów z uprawnieniami, którzy sprawdzili plany i obejrzeli lokal, dowiedziała się, że nie musi załatwiać żadnych formalności budowlanych, ponieważ ściana, którą zamierza wyburzyć, nie jest ścianą nośną. O swoim planie poinformowała zarządcę wspólnoty, a on zasugerował, żeby uprzedziła także sąsiadów. Czytelniczka chciała dobrze żyć z sąsiadami, na klatce schodowej rozwiesiła więc karteczki o terminie i zakresie prac. Od tej chwili remont stał się udręką.

Sąsiadce z góry nie spodobało się, że w mieszkaniu zostanie wyburzona ścianka działowa. Poinformowała o tym nadzór budowlany. Mieszkanie odwiedził m.in. powiatowy inspektor nadzoru budowanego oraz zarządca wspólnoty. Powiatowy inspektor uznał, że remont niczym nie grozi. Wtedy uparta sąsiadka zaczęła słać skargi do wydziału architektury, a tamtejsi urzędnicy powiedzieli, że nie wystarczy zgłoszenie, potrzebne będzie także pozwolenie budowlane. To może opóźnić remont o wiele miesięcy.

Gdyby nie uprzedzała sąsiadów, remont już dawno by zakończyła. Tak postąpił inny nasz czytelnik. Posłuchał cichej rady architektów, którzy sprawdzali, czy ściana, którą zamierzał wyburzyć, nie jest ścianą nośną, i nikogo nie poinformował. Po dwóch tygodniach wyremontowany lokal cieszył jego oczy.

– Przepisy prawa budowlanego na ten temat milczą. Nie wymagają do wyburzenia ścianki załatwiania żadnych formalności prawnych – uważa adwokat Rafał Dębowski, partner kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy. – Na pewno wiele osób będzie się starało traktować wyburzenie ścianki działowej jako remont albo przebudowę. Moim zdaniem wyburzenie ścianki nie jest ani jednym, ani drugim. Prawo budowlane traktuje remont jako odtworzenie stanu pierwotnego, a jeżeli wyburza się ścianę, to tak nie jest.

Przebudowa natomiast następuje wtedy, gdy dochodzi do zmian w parametrach technicznych lub użytkowych całego budynku. Tu zaś mamy do czynienia tylko z mieszkaniem, a nie całym budynkiem. Co innego, gdyby chodziło o wyburzenie ściany konstrukcyjnej w mieszkaniu. Mogłoby to bowiem wpłynąć na zmianę parametrów technicznych całego budynku.

Również sądowe wyroki są korzystne dla mieszkańców. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 2005 r. (VII SA/Wa 555/04) nie zgodził się z poglądem urzędników, którzy w podobnej sprawie uznali, że jest konieczne pozwolenie budowlane. Według art. 29 ust. 2 pkt 1 pozwolenie na budowę nie jest wymagane, gdy wykonane roboty budowlane polegają na remoncie istniejących obiektów.

Urzędnicy jednak bywają nieugięci. Uważają, że w takich wypadkach może wystąpić np. zagrożenie dla ludzi i mienia, nadal więc nakazują uzyskiwanie pozwoleń.

Nie widzę powodu, żeby czytelniczka, która zamierza wyburzyć tylko ściankę działową, miała występować o pozwolenie budowlane. Biorąc pod uwagę orzeczenie sądu administracyjnego, zakres prac należałoby potraktować jako remont, a nie przebudowę. Proponuję jednak, żeby zgłosiła prace remontowe w swoim urzędzie miejskim. Do tego powinna załączyć opis zakresu robót i sposób ich wykonania oraz oświadczenie o prawie do dysponowania terenem na cele budowlane (potrzebna będzie zgoda wspólnoty mieszkaniowej). Trzeba też podać termin rozpoczęcia robót. Jeżeli urząd uzna, że niezbędne jest pozwolenie budowlane, to będzie musiał podać podstawę tego, wnosząc sprzeciw (w formie odpowiednio uzasadnionej decyzji). Przyjmując, że jest to remont, może także nałożyć obowiązek uzyskania pozwolenia na budowę. Zamknięty katalog przyczyn sprzeciwu określa art. 30 ust. 6 prawa budowlanego, a możliwość nałożenia obowiązku pozwolenia – ust. 7. Nie widzę powodu, dla jakiego urząd miałby tego pozwolenia żądać.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorek: z.jozwiak@rp.pl,

r.krupa@rp.pl

Przekonała się o tym jedna z naszych czytelniczek.

Odziedziczyła lokal po babci we wspólnocie mieszkaniowej i chciała nieco go unowocześnić. Postanowiła m.in. wyburzyć ściankę między kuchnią a pokojem. Od architektów z uprawnieniami, którzy sprawdzili plany i obejrzeli lokal, dowiedziała się, że nie musi załatwiać żadnych formalności budowlanych, ponieważ ściana, którą zamierza wyburzyć, nie jest ścianą nośną. O swoim planie poinformowała zarządcę wspólnoty, a on zasugerował, żeby uprzedziła także sąsiadów. Czytelniczka chciała dobrze żyć z sąsiadami, na klatce schodowej rozwiesiła więc karteczki o terminie i zakresie prac. Od tej chwili remont stał się udręką.

Pozostało 82% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara