– Jeśli tylko nie będzie negatywnych zjawisk w postaci znacznie szybciej rosnącej inflacji, a zatem i stóp procentowych, oraz pogłębienia się kryzysu na rynku kredytów hipotecznych w USA, w 2008 roku polscy deweloperzy mają szansę odrobić straty ostatnich miesięcy – uważa Kacper Żak, analityk spółek deweloperskich z Domu Inwestycyjnego BRE Banku. Mają co odrabiać. Indeks WIG-Deweloperzy, nie licząc lekkiego odbicia w październiku, spada właściwie od początku swego istnienia (od połowy czerwca 2007 roku). Indeks startował od poziomu 6543,82 pkt., by po kilku dniach osiągnąć 6584,06 pkt. Od lata spadł jednak już do niemal 4,7 tys. pkt. A wraz z jego spadkami spadają wyceny największych spółek z branży. Jarosław Szanajca, prezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich, ucieka jednak od spekulacji na temat odbicia się kursów spółek. Podaje przy tym przykład kierowanego przez siebie Dom Development. – Gdy pokazywaliśmy bardzo dobre wyniki, kurs akcji spadał. Giełda zaskakiwała nas wielokrotnie. Najwięksi deweloperzy na parkiecie mają stabilną pozycję, solidne fundamenty i pokazują dobre wyniki. Mimo to kursy nie rosną – przypomina, dodając, że kiedyś rynek miał wiele sympatii dla tej branży. Teraz popadła ona w niełaski. Nie wykluczone jednak, że szybko sentyment inwestorów znowu się odwróci.
Zaskoczeni wynikami są także konkurenci Szanajcy. Józef Wojciechowski, przewodniczący rady nadzorczej J. W. Construction, od dawna uważa, że giełdowa wycena jego spółki jest poniżej realnej wartości. Dlatego w ostatnich miesiącach kilkakrotnie dokupywał akcje własnej firmy, wydając setki tysięcy złotych. Swój udział w akcjonariacie powiększył już do ponad 81 proc.
Eksperci nie pozostawiają jednak złudzeń – deweloperów czeka trudny rok. – A przynajmniej trudne trzy kwartały – uważa Andrzej Knigawka, analityk ING Securities. – Moim zdaniem spowolnienie popytu będzie się utrzymywało do IV kwartału – dodaje. Jednak zdaniem Żaka, już od początku roku stopniowo i powoli popyt będzie rósł. – W III i IV kwartale 2007 roku klienci ewidentnie wyczekiwali, co będzie się działo z cenami na rynku pierwotnym mieszkań. Na wtórnym mogą się przytrafiać spadki. Na pierwotnym ceny są jednak i nadal będą w miarę stabilne. Wydłuża się czas zakupu.
Klienci szukają, oglądają, zastanawiają się. I ci, którzy jesienią oglądali oferty i myśleli o zakupie, w pierwszej połowie przyszłego roku zaczną kupować. Będzie stabilnie rosła liczba zawieranych transakcji – przewiduje analityk DI BRE Banku.
Dodaje, że deweloperzy, mając pozwolenia, wstrzymywali się ostatnio z rozpoczynaniem nowych budów. Dlatego nadpodaż będzie stopniowo maleć i prawdopodobnie nie zmusi deweloperów do obniżek cen. – To w powiązaniu z rosnącą liczbą zawieranych transakcji da dużym giełdowym deweloperom szansę na odrobienie strat – tłumaczy Żak. Analitycy zwracają też uwagę na rosnące stopy procentowe, które popytowi nie pomogą. – Deweloperzy mogą mieć kłopot z pokazywaniem dobrych wyników. Zysk może rozczarowywać. Inwestorzy powinni się skupić na tych, którzy mają najlepsze portfele inwestycyjne. Najlepsze grunty. Ci którzy kupowali tanio, przy ustabilizowaniu kosztów budowy teraz sobie poradzą – uważa Knigawka.