– Zamierzamy zrobić to jak najszybciej, żeby zdążyć przed nowym rokiem, czyli datą wejścia w życie nowelizacji prawa budowlanego wprowadzającej świadectwa energetyczne – wyjaśnił Andrzej Warwas, dyrektor Departamentu Rynku Budowlanego i Techniki w Ministerstwie Infrastruktury. Nowela zawiera bowiem wiele nieprecyzyjnych przepisów, a niektóre są wręcz sprzeczne z dyrektywą 2002/91/WE w sprawie charakterystyki energetycznej budynków.
Według dyrektywy świadectwo powinny mieć nie tylko sprzedawane lub wynajmowane budynki, ale także lokale. Tymczasem nowela mówi, że lokale w budynkach ze wspólną instalacją grzewczą (takich jest najwięcej) wcale go nie wymagają. Ministerstwo chce to zmienić tak aby polskie przepisy były zgodne z dyrektywą i nie budziły wątpliwości.
Nowela daje prawo do wydawania świadectw energetycznych osobom mającym wyższe wykształcenie magisterskie, pod warunkiem że ukończą kurs oraz zdadzą egzamin państwowy.
Do Ministerstwa Infrastruktury docierają skargi, że przepis jest niesprawiedliwy. Powoduje bowiem, że ten, kto jest np. historykiem i ma tytuł magistra, może nabyć uprawnienia do wydawania świadectw, a inżynier budownictwa, który nie zawsze jest magistrem – nie ma szans. Ministerstwo planuje to zmienić, ale nie postanowiło jeszcze, że zmiany obejmą także osoby z licencjatami.
Nowe przepisy nie przewidują odpowiedzialności zarządcy i właścicieli budynków (lokali) za brak świadectwa. Nic nie mówią też o tym, że certyfikat ma być obowiązkowym załącznikiem do aktu notarialnego sprzedawanego lokalu. – Na pewno wymaga to odpowiednich regulacji – mówi dyr. Warwas. Tak samo uważa Małgorzata Popiołek z Narodowej Agencji Poszanowania Energii SA.