Czasem potrzebujemy kredytu na kilka lat, a nawet miesięcy, do momentu np. sprzedaży starego mieszkania. Warto więc uważnie przeanalizować koszty wynikające z uzyskania kredytu. Podstawowym powodem, dla którego decydujemy się na kredyt we frankach, jest oprocentowanie. Różnica w oprocentowaniu kredytu we frankach szwajcarskich a w złotych to ok. 3,5 punktu procentowego. Oprocentowanie przeciętnego kredytu w PLN wynosi ok. 7,5 proc., natomiast kredytu w CHF – w granicach 4 proc.

Przy kredytach mieszkaniowych zaciągniętych z myślą o ich spłacaniu przez kilkadziesiąt lat sprawa jest prosta. Różnica w ratach w przypadku kredytu w wysokości 300 tys. zł na 30 lat (raty równe) wynosi ponad 500 zł. I to na pewno przekona wielu potencjalnych kredytobiorców do kredytu w CHF. Inaczej wyliczenia te mają się do kredytów, które zostaną spłacone dużo wcześniej.

Po pierwsze w przypadku kredytów walutowych większość banków pobiera o około 0,5 proc. wyższą prowizję za udzielenie kredytu. Jeśli przyjmiemy, że od kredytu w PLN bank pobiera 0,5 proc., a w CHF 1 proc., to przy kredycie w wysokości 300 tys. zł różnica w prowizji wynosić będzie 1500 zł więcej dla franka. Należy też zwrócić uwagę na dodatkowy koszt kredytu w CHF związany z tzw. spreadem. Jest to różnica między kursem kupna waluty a kursem sprzedaży waluty w banku udzielającym kredyt. Kwota kredytu jest przeliczana ze złotych na franki po kursie kupna, a kredyt spłacany jest po kursie sprzedaży. Oznacza to, że kwota zadłużenia już na samym początku jest wyższa o kilka tysięcy złotych. Na przykład – przy kredycie w wysokości 300 tys. zł denominowanym we frankach szwajcarskich, a kursy CHF w banku wynoszą: kupna 2 zł, sprzedaży 2,12 zł, przy uruchomieniu kredytu jego kwota zostanie przeliczona na CHF po kursie kupna (2 zł), a będziemy go spłacać po kursie sprzedaży 2,12 zł. Suma kredytu w CHF wyniesie więc 150 tys. CHF. Ponieważ kredyt spłacany jest po kursie sprzedaży (jeśli przyjmiemy, że kurs jest stały), zadłużenie w momencie uruchomienia kredytu wyniesie 318 tys. zł, czyli o 18 tys. więcej. Im większy spread w danym banku, tym większy dodatkowy koszt dla kredytobiorcy.

Czyli na samym początku koszty związane z kredytem w CHF są wyższe o 19,5 tys. zł. Jeśli zakładamy, że kredyt ten spłacimy po dwóch latach, to przyjmując stały kurs 2,12 zł, do banku będziemy musieli oddać o ponad 6 tys. zł więcej, niż zamierzaliśmy pożyczyć w przypadku kredytu w CHF, a o ponad 5 tys. zł mniej przy PLN. Przez te dwa lata rata w CHF była o 580 zł niższa, więc oddaliśmy do banku prawie 14 tys. zł mniej niż w przypadku kredytu w złotych. Uwzględniając koszty prowizji (przy niezmienionym kursie), po dwóch latach całkowity koszt kredytu w CHF był tylko o 125 zł niższy niż w PLN. Jeśli zaś pozostały do spłaty kapitał będziemy musieli spłacić po kursie np. 2,2 zł, różnica między pozostałym kapitałem do spłaty w PLN a CHF wyniesie blisko 24 tys. zł więcej dla kredytu we frankach. Uwzględniając spłacone raty w tym okresie oraz prowizje, koszt kredytu w CHF (gdy kapitał spłacimy po 2,2 zł) będzie o blisko 13 tys. zł wyższy niż w PLN. Oczywiście jeśli w tym czasie kurs złotego spadnie, na kredycie możemy zarobić.