– Zdarzają się odmowy przyznania kredytu mimo wcześniejszej promesy kredytowej w stosunku do klientów indywidualnych. Banki wymagają obecnie wyższego poziomu wkładu własnego, a proces rozpatrywania wniosków kredytowych znacznie się wydłużył – mówi Mirosław Motyka, prezes zarządu Budopol-Wrocław SA. – Na rynku zaczyna więc brakować klientów na budowane już mieszkania. Powoduje to mniejszą liczbę inwestycji dostępnych na rynku przy tej samej liczbie firm wykonawczych gotowych do podjęcia realizacji.

Część deweloperów wstrzymuje planowane inwestycje mieszkaniowe, nie kupuje nowych gruntów, a priorytetem jest realizacja rozpoczętych inwestycji. Pozytywnym aspektem jest spadek cen większości materiałów budowlanych wynikający z nadwyżki produkcji w stosunku do zapotrzebowania rynku. Staniały materiały izolacji termicznej, silikaty czy wyroby stalowe, a ograniczenie ilości inwestycji może przynieść w niedalekiej przyszłości kolejne obniżki. Na kryzysie wygrają firmy, które mogą finansować inwestycje ze środków własnych, i deweloperzy, którzy inwestycje rozpoczęli kilka, kilkanaście miesięcy temu.

– Aby sytuacja się poprawiła, potrzebna jest zwiększona akcja kredytowa i powrót do warunków kredytowych sprzed kryzysu. Wydaje mi się, że bez tych zmian część firm, przede wszystkim małych i o słabym zapleczu finansowym, może mieć duże trudności z utrzymaniem się na rynku – uważa Mirosław Motyka.

Głód mieszkaniowy i mniejszy udział kredytów w Polsce w porównaniu z krajami bardziej rozwiniętymi spowodują, że najprawdopodobniej kryzys na naszym rynku będzie trwał krócej. Jak tylko sytuacja na rynku kredytowym się unormuje, firmy natychmiast ruszą z budową na większą skalę.