Jak uniknąć recesji na rynku nieruchomości

- Jednym z czynników ryzyka, które mogą stanowić zagrożenie dla polskiej gospodarki w 2009 r., jest sytuacja na rynku nieruchomości - pisze Leszek Pawłowicz, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową

Publikacja: 08.12.2008 05:53

Jak uniknąć recesji na rynku nieruchomości

Foto: Rzeczpospolita

Red

Wśród najważniejszych czynników ryzyka dla polskiej gospodarki wymienić należy również recesję na rynkach zagranicznych utrudniającą eksport, kryzys na światowych rynkach finansowych i coraz większe uzależnienie polityki kredytowej banków krajowych od zewnętrznych źródeł finansowania.

Dwa pierwsze znajdują się poza zasięgiem oddziaływania krajowej polityki gospodarczej, która może wykorzystywać jedynie środki o charakterze buforowym, ochraniające polski rynek przed skutkami zewnętrznych zawirowań. Wydaje się, że wyjaśnienia wymaga czynnik trzeci, ważny co najmniej z dwóch powodów. Jest często niedocenianą, endogeniczną przyczyną kryzysów bankowych i gospodarczych oraz znajduje się w zasięgu wpływu krajowej polityki gospodarczej.

Rynek nieruchomości w Polsce jest silnie związany z rynkiem kredytów hipotecznych, które finansują obecnie ponad 85 proc. zakupów mieszkań. Budownictwo stanowiło jak dotychczas silną lokomotywę wzrostu całej gospodarki. Teraz grozi mu załamanie.

[srodtytul]Gwałtowne zatrzymanie popytu[/srodtytul]

Obecne uwarunkowania rozwoju rynku kredytów hipotecznych wskazują, że początek 2009 roku będzie początkiem dekoniunktury, generującym poważne ryzyko kryzysu. Wynikać to będzie z ograniczenia podaży kredytu w wyniku restrykcyjnej polityki banków, restrykcji nadzoru finansowego, braku franków szwajcarskich i załamania rynku międzybankowego. A także z ograniczenia popytu na kredyt w wyniku wysokiej ceny mieszkań, wysokiego kosztu kredytu i ograniczonej jego dostępności. Po trzecie wreszcie – z nasilającej się psychozy strachu w wyniku obserwacji rynków nieruchomości w innych krajach, nadreakcji inwestorów i banków oraz oddziaływania mediów i analityków.

W tej sytuacji wśród osób chętnych do zaciągnięcia kredytu hipotecznego coraz większą część będą stanowić „desperaci”, co musi zaowocować spadkiem jakości portfela. Warto w tym miejscu przypomnieć, że według ostatnich szacunków PricewaterhouseCoopers w Polsce brakuje ok. 1,5 mln mieszkań.

Do końca III kwartału 2008 r. mechanizm ekspansji kredytów mieszkaniowych nadmiernie stymulował popyt na mieszkania, powodując gwałtowny wzrost ich cen. Kredyty były udzielane bez wkładu własnego, a konkurencja polegała na omijaniu bezpiecznych reguł polityki kredytowej oraz nadmiernym obniżaniu prowizji banku za podejmowane ryzyko. Opamiętanie przyszło późno, w IV kwartale 2008 roku, i wywołało przesadne reakcje ostrożnościowe banków i nadzorców. Spadek cen nieruchomości nie zaowocuje zatem wzrostem popytu na mieszkania, ponieważ kredyt stał się niedostępny.

[srodtytul]Kumulacja złych wiadomości[/srodtytul]

Na rynku nieruchomości nastąpił niekorzystny splot kilku uwarunkowań. Po pierwsze – nastąpiła zbieżność fazy dekoniunktury na krajowym rynku nieruchomości z kryzysem zaufania na rynkach finansowych. Spadek cen na rynku nieruchomości będący naturalnym następstwem okresu ekspansji nie spowoduje zatem szybkiego ponownego ożywienia w budownictwie mieszkaniowym wskutek wzrostu popytu, bo ten zależy od dostępności i kosztu kredytu. Deflacja na rynku nieruchomości może być długotrwała, a jej skutki fatalne dla rozwoju budownictwa i powiązanych z nim innych sektorów gospodarki.

Po drugie – na wtórnym rynku mieszkań pojawiły się oferty nowych nieruchomości, których nabywcami były osoby prywatne, które w warunkach spadających cen nieruchomości i rosnących cen kredytu postanowiły sprzedać niedawno nabyte mieszkania. Kredyt na zakup nowych mieszkań na rynku wtórnym zaczął stanowić nieoczekiwaną konkurencję dla deweloperów. Finansuje bowiem zakup mieszkań oferowanych przez niedawnych nabywców. W ten sposób firmy deweloperskie narażone są na silną konkurencję ze strony swoich byłych klientów. Po trzecie – nastąpiła gwałtowna zmiana modelu finansowania mieszkań. Dotychczasowy model, polegający na zaliczkach wpłacanych okresowo przez nabywców, uległ zmianie. Klienci mają coraz bogatszą ofertę nabycia nieruchomości gotowych, tym bardziej nie chcą akceptować zaliczkowego finansowania mieszkań, które są w fazie projektowania.

Jednocześnie deweloperka mieszkaniowa traktowana jest teraz przez banki jako najbardziej ryzykowny segment rynku nieruchomości. Ograniczenie kredytów dla ludności i firm deweloperskich spowoduje dalsze ograniczenie popytu na nieruchomości i spadek ich cen, co pogłębi kryzys na rynku nieruchomości.

Czy i jak można obecnie zniwelować konsekwencje zbliżającej się recesji na rynku nieruchomości mieszkaniowych? „Naturalnym” środkiem antykryzysowym jest rozwój wynajmu. Relatywnie wysokie ceny nieruchomości oraz wzrost kosztów kredytu hipotecznego i ostrzejsze wymagania w zakresie wkładu własnego kredytobiorców eliminują pewną grupę kupujących, zwiększając popyt na rozwiązania alternatywne. Autorzy raportu CEE Property Group sygnalizują, że stawki najmu mieszkań w największych polskich aglomeracjach od dwóch lat są coraz wyższe. Można oczekiwać ich wzrostu na poziomie ok. 10 proc. rocznie. Rozwój rynku mieszkań na wynajem ograniczony jest jednak w Polsce ustawą o ochronie lokatorów, która zwiększa istotnie ryzyko prawne związane z ewentualną eksmisją tych, którzy nie płacą czynszu. Ograniczenie ochrony prawnej lokatorów spowodowałoby zwiększenie zainteresowania inwestycjami w mieszkania na wynajem.

[wyimek]Kredyt na zakup nowych mieszkań na rynku wtórnym zaczął stanowić nieoczekiwaną konkurencję dla deweloperów. Finansuje bowiem zakup mieszkań oferowanych przez niedawnych nabywców[/wyimek]

Rosnące ceny wynajmu mieszkań w okresie dekoniunktury na rynku kredytów hipotecznych stwarzają również możliwości rozwoju leasingu mieszkań. W tym rozwiązaniu właścicielem mieszkania aż do wpłacenia ostatniej raty pozostaje leasingodawca. W Polsce to rozwiązanie jest mniej popularne niż w Europie Zachodniej. W III kwartale 2008 r. łączna wartość wyleasingowanych nieruchomości wynosiła 2,4 mld zł, ok. 0,5 mld więcej niż rok wcześniej. Tyle że są to wyłącznie nieruchomości komercyjne.Leasing mieszkań stanowi substytucję dla klasycznego długoterminowego kredytu mieszkaniowego lub kredytu intrest only. Będzie prawdopodobnie nieco droższy niż kredyt, dochodzi bowiem koszt dodatkowego pośrednika. W okresie kryzysu ma jednak co najmniej dwie ważne zalety: leasingodawca pozostaje właścicielem nieruchomości aż do momentu całkowitej spłaty „kredytu rzeczowego”, ponosi więc niższe ryzyko prawne w porównaniu do kredytodawcy, ponadto finansowanie firmy wynajmującej nieruchomości jest obarczone niższym ryzykiem niż firmy deweloperskiej.

[srodtytul]Krok radykalny[/srodtytul]

[wyimek]Rozwój rynku mieszkań na wynajem ogranicza w Polsce ustawa o ochronie lokatorów, która istotnie zwiększa ryzyko prawne związane z ewentualną eksmisją tych, którzy nie płacą czynszu[/wyimek]

Radykalnym środkiem antykryzysowym mogłyby się okazać dopłaty do odsetek od kredytu hipotecznego. Należy stosować je jednak tak, aby nie powodowały wzrostu cen mieszkań, a jednocześnie stymulowały popyt.Nieruchomości mieszkaniowe w Polsce są bez wątpienia znacznie przewartościowane. Wystarczy porównać średnią cenę 1mkw. szacowaną w granicach od 6 do 8 tys. zł za 1mkw. w największych polskich aglomeracjach ze średnim kosztem budowy mkw. szacowanym w granicach od 3 do 4 tys. zł. Rozszerzenie systemu dopłat do kredytów mieszkaniowych mogłoby zatem przy pomocy pieniędzy publicznych sztucznie podtrzymywać mechanizm ekspansji kredytowej generujący dalszy wzrost cen. Nastąpiłoby wówczas odroczenie recesji na rynku nieruchomości, która prawdopodobnie byłaby w przyszłości znacznie głębsza. W celu uniknięcia tej sytuacji, środki publiczne nie mogą wspomagać dalszego wzrostu bąbla cenowego, powinny jednak stworzyć możliwość dalszego działania deweloperom i firmom budowlanym.

Najprostszym sposobem jest wykluczenie możliwości uzyskania dopłaty do kredytów hipotecznych finansujących mieszkania drogie, podobnie jak ma to miejsce obecnie. Niestety, inne ograniczenia wynikające z obowiązujących regulacji powodują, że obecnie tylko 9 tysięcy osób korzysta z dopłat do kredytów mieszkaniowych (łącznie ich wartość wynosi nieco ponad 1 mld zł). Sytuacja może się zmienić po nowelizacji ustawy o finansowym wsparciu dla rodzin w nabywaniu własnego mieszkania, ponieważ zakłada ona, że cena mieszkania, na które można będzie uzyskać kredyt z dopłatą, będzie mogła wynosić 1,4 wartości wskaźnika średnich kosztów budowy ogłaszanego przez GUS dla poszczególnych województw. Problem zasadniczy polega jednak na tym, aby nie dopuścić do długotrwałej recesji na rynku nieruchomości w latach 2009 – 2010 i nie uruchomić efektów mnożnikowych, które łatwo sobie wyobrazić w rezultacie zapaści budownictwa i firm kooperujących.

Silnym działaniem antykryzysowym mogłaby być refundacja istotnej części oprocentowania kredytów hipotecznych finansujących zakupy mieszkań o cenie nie wyższej niż np. 110 proc. wskaźnika ogłaszanego przez GUS. Refundacja powinna być stosowana wyłącznie w okresach wysokich stóp procentowych, np. powyżej 6 proc. Pozostałe ograniczenia wynikające z obecnych regulacji, w szczególności dotyczące wielkości mieszkania oraz stanu cywilnego kredytobiorcy powinny być uchylone. Kwotowe (a nie procentowe) dopłaty do odsetek kredytów mieszkaniowych pokrywające nadwyżkę rynkowej stopy procentowej ponad 6 proc. spowodowałyby realne okresowe obniżenie kosztów obsługi kredytu złotowego i wzrost popytu na relatywnie tańsze mieszkania. Okres obowiązywania regulacji dotyczących dopłat do odsetek od kredytów hipotecznych powinien być ograniczony wyłącznie do fazy kryzysu.

Reasumując, możliwości wyjścia z recesji na rynku nieruchomości bez wykorzystania narzędzi interwencjonizmu państwowego są ograniczone. W dzisiejszej sytuacji zarówno ze względów społecznych, jak i ekonomicznych należy sięgnąć po te instrumenty, które leżą w interesie klientów (potencjalnych nabywców mieszkań), a jednocześnie kreują popyt na rynku nieruchomości.

[i]Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji[/i]

Wśród najważniejszych czynników ryzyka dla polskiej gospodarki wymienić należy również recesję na rynkach zagranicznych utrudniającą eksport, kryzys na światowych rynkach finansowych i coraz większe uzależnienie polityki kredytowej banków krajowych od zewnętrznych źródeł finansowania.

Dwa pierwsze znajdują się poza zasięgiem oddziaływania krajowej polityki gospodarczej, która może wykorzystywać jedynie środki o charakterze buforowym, ochraniające polski rynek przed skutkami zewnętrznych zawirowań. Wydaje się, że wyjaśnienia wymaga czynnik trzeci, ważny co najmniej z dwóch powodów. Jest często niedocenianą, endogeniczną przyczyną kryzysów bankowych i gospodarczych oraz znajduje się w zasięgu wpływu krajowej polityki gospodarczej.

Pozostało 93% artykułu
Nieruchomości
Warszawa. Skanska sprzedała biurowiec P180 za 100 mln euro
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek luksusowych nieruchomości ciągle rośnie. Rezydencja za 50 mln zł
Nieruchomości
Korona Legionowa na półmetku
Nieruchomości
Invesco Real Estate kupuje nowy hotel na Wyspie Spichrzów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Trei wybuduje mieszkania w Milanówku. Osiedle na poprzemysłowym terenie