Wolą wziąć czynsz, niż oddać taniej

Długie i bezskuteczne czekanie na nabywcę mieszkania powoduje, że jego właściciel próbuje lokal wynająć

Aktualizacja: 25.05.2009 08:50 Publikacja: 25.05.2009 04:59

Wolą wziąć czynsz, niż oddać taniej

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

– Zjawisko odkładania sprzedaży na rzecz wynajmu trwa już od wielu miesięcy – przyznaje Marcin Drogomirecki z serwisu Oferty.net. Potwierdza to Krzysztof Celiński, pośrednik z agencji Askel Nieruchomości. – Ci, którzy nie muszą, nie sprzedają. Wolą poczekać na lepszą koniunkturę – mówi pośrednik. I szacuje, że zjawisko dotyczy ok. 10 procent ofert pierwotnie przeznaczonych do sprzedaży.

[srodtytul]Niechętni negocjacjom[/srodtytul]

– Ten ruch jest poniekąd podyktowany niechęcią do obniżenia ceny. Wiele ofert nie znajduje nabywców tylko dlatego, że właściciele nie godzą się na negocjacje z kupującym – zauważa Marcin Drogomirecki.

– Niekiedy o fiasku transakcji decyduje niewielka kwota, rzędu np. 5 tys. zł – dodaje.

Jarosław Mikołaj Skoczeń z firmy Emmerson Nieruchomości twierdzi z kolei, że skala zjawiska nie jest jednak wielka, chociaż wynajem może być pewnym ratunkiem.

– Ci jednak, którzy zdecydowali się na sprzedaż lokalu, albo trzymają cenę, bo mogą poczekać, albo bardzo ją obniżają – ocenia Skoczeń.

Pośrednik Cezary Szubielski, dyrektor żoliborskiego biura Krupa Nieruchomości, zauważa, że właściciele mieszkań, którzy są przekonani, że w ciągu kilku – kilkunastu miesięcy nastąpi wzrost cen mieszkań, raczej czekają na zwyżki, nie wynajmując mieszkania.

– Słuszny jest tu rachunek kosztów związanych z potencjalnym remontem czy odświeżeniem mieszkania po najemcach – mówi Cezary Szubielski. Według niego właściciele lokali niechętnie je wynajmują na krócej niż rok.

– Wynajmują zatem ci, którzy wstrzymują sprzedaż na co najmniej 12 miesięcy – tłumaczy pośrednik.

[b]Czy warto odwlekać sprzedaż, wyczekując zwyżek cen?[/b]

– Pod prognozami podwyżek się nie podpisuję – mówi Marcin Drogomirecki. – Na razie na rynku nie widać żadnych ku temu przesłanek. Podaż ofert jest duża, zwłaszcza na rynku pierwotnym, a klientów – z uwagi na mniejszą dostępność do kredytów hipotecznych – jest zdecydowanie mniej niż na przykład przed dwoma laty – tłumaczy analityk.

Cezary Szubielski dodaje, że optymiści przewidują zwyżkę cen do końca roku, pesymiści – w ciągu dwóch lat. – W obu przypadkach prognozy są oparte nie tyle na kalkulacjach ekonomicznych, ile na pragnieniach sprzedających – ocenia dyrektor z Krupa Nieruchomości.

– Odpowiedzią jest wiara zamierzających kupić mieszkanie, że ceny będą nadal spadać co najmniej przez rok – dodaje.

I podkreśla, że nie sposób też przewidzieć, jak się zachowa rynek nieruchomości po przejściu na euro. – Dziś możemy powiedzieć, że ceny w Polsce w porównaniu z krajami postkomunistycznej Europy są wysokie – mówi Cezary Szubielski. – Ich zmiany zostaną wyznaczone zarówno przez poziom średnich dochodów, stopę bezrobocia, jak i kierunki fal migracji zarobkowej – ocenia.

[srodtytul]Skrajne postawy[/srodtytul]

[b]Po jakim czasie sprzedający mieszkania decydują się na ich wynajem?[/b]

– Nie ma tu żadnej reguły. Trudno o jakiekolwiek statystycznie średnie okresy – zauważa Cezary Szubielski. – Znamy sprzedających lokale od dwóch – trzech lat, którzy nie wpadają w panikę i nie podejmują odmiennych decyzji – mówi.

I przypomina sprzedającego, który przez trzy lata nie mógł znaleźć klienta na mieszkanie z powodu wysokiej ceny – za mkw. żądał 8,5 tys. zł. Kiedy nieruchomości zaczęły tanieć, oferent... podniósł cenę do 11,5 tys. zł za mkw.

– Drugą skrajnością są przypadki, gdy właściciel już po dwóch tygodniach od wystawienia oferty czuje się zawiedziony brakiem sukcesu w sprzedaży – zauważa dyrektor.

W takiej sytuacji sprzedający już po miesiącu decydował się na wynajem. Czasem takie decyzje są podejmowane dopiero po kilku latach.

– Na rynek najmu trafiają zarówno stare, jak i nowe mieszkania – mówi Marcin Drogomirecki. – Jednak w przypadku tych nowo wybudowanych właściciele muszą dodatkowo sporo zainwestować w ich wykończenie i wyposażenie.

[wyimek]10 proc. tyle ofert mieszkań pierwotnie przeznaczonych do sprzedaży trafia na rynek najmu[/wyimek]

Mieszkań w stanie deweloperskim praktycznie się nie wynajmuje – podkreśla.

Pośrednik z Krupa Nieruchomości zauważa zaś, że właściciele mieszkań, którzy podejmowali próby ich sprzedaży po cenie zaporowej, mają niekiedy podobną postawę przy wynajmowaniu lokali.

Jarosław Mikołaj Skoczeń zauważa z kolei, że w jego agencji wykończone mieszkania są kierowane na rynek najmu po około roku od zgłoszenia do sprzedaży.

[srodtytul]Pewna lokata[/srodtytul]

– W dzisiejszej sytuacji na rynku niejednokrotnie lepiej jest obniżyć cenę i sprzedać mieszkanie zainteresowanemu, niż tracić czas, czekając na kolejnego, inwestując w ogłoszenia i ponosząc koszty utrzymania lokalu – uważa Marcin Drogomirecki.

Zastrzega jednak, że wszystko zależy od finansowej sytuacji sprzedającego.

– Jeżeli pieniądze ze sprzedaży nie są mu pilnie potrzebne, to nieruchomość oddana w najem, a więc przynosząca dochód, jest ich pewną lokatą – wyjaśnia przedstawiciel portalu Oferty.net. Czasem jednak, gdy właściciel jest pod presją finansową, sprzedaż jest ostatnią deską ratunku.

Wariant z wynajmem zamiast sprzedaży według przedstawiciela firmy Emmerson nie zdał egzaminu na rynku pierwotnym, choć swego czasu głośno mówiło się o takim rozwiązaniu.

– Firmy nie chcą wykańczać mieszkań i ich wynajmować, bo wiąże się to z wieloma problemami. Wolą zejść z ceny, bo to ostatecznie jest bardziej opłacalne – podkreśla Skoczeń.

Nieruchomości
Robyg wybuduje osiedle przy zabytkowym browarze Haasego. Prawie 1,5 tys. mieszkań
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Nieruchomości
Rynek nieruchomości rok po powołaniu rządu. Ile dowiozły ministerstwa?
Nieruchomości
Mieszkaniówka na karuzeli
Nieruchomości
Polska centralna. Magnes na firmy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Nieruchomości
Przez wynajem na doby wspólnota zapłaci więcej