Czy banki zaczną przejmować zadłużone inwestycje i będą same sprzedawać mieszkania? Ten scenariusz jest raczej mało prawdopodobny – twierdzą analitycy i pośrednicy, choć teoretycznie takie możliwości istnieją. – W praktyce jednak realizacja takiego projektu mogłaby być bardzo trudna ze względu na wiele ograniczeń, np. prawnych – przyznaje Ewa Szerszeń z ING Banku Śląskiego.
– Banki nie sięgają w pierwszej kolejności do zabezpieczeń, ponieważ są zainteresowane polubownym rozwiązaniem sytuacji i doprowadzeniem do zakończenia realizacji projektu. Zapewnia to bowiem źródło spłaty dla wszystkich zaangażowanych stron – wyjaśnia Maciej Kazimierski z PKO BP.
Generalnie banki zapewniają, że problem z niewypłacalnością deweloperów na razie ich nie dotyczy. Jednak zdaniem Łukasza Madeja, szefa Pro-Development, część kredytów, które mogą być zagrożone, jest ukrywana przez same banki. – Banki, widząc kłopoty, wolą na razie zgodzić się na wydłużenie okresu spłaty kredytu. W końcu jednak będą musiały zweryfikować portfel udzielonych kredytów. Wiele gruntów zostało kupionych po zawyżonych kwotach, część projektów ma niewłaściwą strukturę mieszkań lub jest realizowana w segmencie cenowym niewłaściwym dla danej lokalizacji – twierdzi Łukasz Madej. A to oznacza duże kłopoty z ich sprzedażą.
[srodtytul]Ostateczne rozwiązanie[/srodtytul]
Banki mają zwykle kilka form zabezpieczenia udzielonych kredytów inwestycyjnych, więc będą starały się odzyskać pieniądze w inny sposób niż drogą przejęcia całej inwestycji i prowadzenia samodzielnej sprzedaży mieszkań czy domów.