Lepiej obniżyć czynsz, niż stracić najemcę

Warunki na rynku dyktują dziś najemcy. Deweloperzy kończący budowę biurowców lub właściciele starszych budynków, w których kończą się umowy najmu, będą musieli być bardziej elastyczni niż rok temu. Inaczej ich biura będą puste. Stawki transakcyjne są niższe od wywoławczych nawet o 30 proc.

Publikacja: 29.06.2009 04:08

Stopy zwrotu z inwestycji biurowych

Stopy zwrotu z inwestycji biurowych

Foto: Rzeczpospolita

– Wśród właścicieli biurowców panuje duża konkurencja. Dlatego wolą obniżyć cenę wynajmu, niż stracić klienta. Negocjowane są nie tylko wysokość czynszu oraz opłat eksploatacyjnych, a także inne elementy umowy najmu, takie jak gwarancje, sposoby i terminy płatności, waluta – wyjaśnia Kinga Barchoń z firmy doradczej PricewaterhouseCoopers.

Jej zdaniem w szczególnie dobrej sytuacji do negocjacji są najemcy podpisujący nową długoterminową umowę najmu lub ją przedłużający. Ważna również jest powierzchnia najmu – im większa, tym na większy rabat można liczyć.

[srodtytul]I nas dotknęło[/srodtytul]

– Spowolnienie ekonomiczne, jakie obserwujemy od końca 2008 r. w Polsce, poważnie wpłynęło na rozwój rynku biurowego. Z jednej strony ograniczyło podaż, natomiast z drugiej – powstrzymało popyt na nowe powierzchnie biurowe – mówi Joanna Mroczek, dyrektor działu badań rynku w firmie CB Richard Ellis.

Jej zdaniem w stosunku do poprzedniego roku trend rynkowy całkowicie się zmienił. Obecnie mamy rynek najemcy.

Z opinią, że światowy kryzys odbił się na naszym rynku biurowym, zgadza się Dorota Ejsmont, Associate Director z firmy King Sturge.

– W Warszawie, tak jak w miastach regionalnych, wzrósł wskaźnik powierzchni niewynajętych, zmniejszył się popyt, spadły stawki czynszów – wylicza. – Niepewność dotycząca koniunktury zmusiła wielu potencjalnych najemców do odłożenia swoich planów relokacyjnych. Firmy zdecydowały się renegocjować warunki najmu, często jednocześnie przedłużając umowy w obecnych siedzibach o kolejne trzy czy pięć lat. To spowodowało mniejszy popyt na nowe powierzchnie.

Dlatego – zdaniem Doroty Ejsmont – deweloperzy i właściciele budynków wykazują dużą elastyczność w negocjacjach z klientami. A ci ostatni mogą liczyć na dłuższe zwolnienia z czynszu najmu czy większą partycypację właściciela w wykończenie powierzchni (szczególnie w budynkach, które są w trakcie realizacji).

[srodtytul]Puste i tańsze[/srodtytul]

Według analityków Warsaw Research Forum na koniec pierwszego kwartału 2009 r. wskaźnik pustostanów w Warszawie wynosił 4,5 proc., bez uwzględnienia powierzchni biurowej do podnajęcia, która trafiła na rynek w tym okresie.

– Po jej uwzględnieniu faktyczny wskaźnik pustostanów w Warszawie wynosił na koniec I kwartału 2009 r. 5,7 proc. A jeśli chodzi o miasta regionalne

– 4 proc. dla Wrocławia, Poznania oraz Trójmiasta. Na znacznie niższym poziomie wskaźnik pustych biur pozostaje w Katowicach – 1 proc., natomiast w Łodzi wynosi około 10 proc. – podaje Kinga Barchoń z PWC.

A Dorota Ejsmont dodaje, że rosnąca ilość powierzchni oferowanych do podnajęcia negatywnie wpłynęła na poziom czynszów. – W samej Warszawie w pierwszym kwartale 2009 r. wielkość podnajmów oszacowano na ok. 35 tys. mkw. Stolica zawsze była najdroższym rynkiem biurowym w Polsce, dlatego właśnie tutaj odnotowaliśmy największe spadki. W niektórych budynkach w centrum miasta stawki czynszów spadły nawet o 30 proc. Sytuacja na warszawskim rynku nie pozostała bez wpływu na rynki regionalne, gdzie czynsze również uległy obniżeniu – mówi Dorota Ejsmont.

O trendzie spadkowym czynszów w biurowcach mówią też analitycy CB Richard Ellis. Według tej firmy w miastach regionalnych stawki wywoławcze wahają się od 13 do 18 euro miesięcznie za mkw., zależnie od lokalizacji, a w Warszawie – 25 – 28 euro.

[srodtytul]Czekając na BPO[/srodtytul]

Zdaniem Kingi Barchoń szansą dla polskiego rynku powierzchni biurowej mogą być inwestycje typu BPO (Business Process Outsourcing). – Jest to możliwe ze względu na relokację do Polski działalności dużych korporacji międzynarodowych w ramach działań zmierzających do obniżania kosztów działalności stymulowanych przez kryzys gospodarczy – tłumaczy. Tacy inwestorzy zazwyczaj preferują miasta regionalne, gdzie koszty działalności są niższe, a dostęp do wykwalifikowanej kadry równie dobry jak w stolicy.

– Najbardziej popularnym miastem dla międzynarodowych centrów usług jest Kraków, drugie miejsce zajmuje Wrocław, który jest znany z inwestycji w sferze z dużym optymizmem na nadchodzące miesiące.

Z optymizmem na nadchodzące miesiące patrzy Marcin Kania z Colliers International. – Docierają do nas coraz to nowe sygnały od naszych międzynarodowych klientów świadczące o ich poważnym zainteresowaniu polskim rynkiem jako docelową lokalizacją dla ich centrów SSE i BPO – uzasadnia.

Sceptyczna jest Joanna Mroczek. – Kryzys na świecie powstrzymuje firmy przed podejmowaniem strategicznych decyzji. Prognozowana jeszcze rok temu fala BPO, która miała zalać Polskę i Europę Środkową, zamarła w oczekiwaniu na poprawę warunków finansowych – mówi.

[ramka]Rozmowa

Marcin Kania Colliers International

[b]RZ: Czy rynek biurowy w Polsce jest w kryzysie: stoją biura i czekają na chętnych?[/b]

Przeżywamy raczej spowolnienie niż kryzys. Widać spadek aktywności rynkowej w stosunku do roku poprzedniego, jakkolwiek nie możemy mówić, że biura stoją puste i czekają na najemców.

[b]Co jest przyczyną spowolnienia?[/b]

Spadek podaży i kłopoty związane z finansowaniem nowych inwestycji przez banki. Moim zdaniem rynek zareagował odpowiednio do sytuacji, więc wolna powierzchnia powinna wkrótce zostać wchłonięta pomimo niskiej aktywności.

Deweloperzy, którzy rozpoczęli inwestycje i posiadają wolne biura, nie powinni mieć problemów z komercjalizacją, o ile zmodyfikują swoje założenia finansowe sprzed 18 miesięcy.

[b]Jakie jest dziś najbardziej popularne miasto, jeśli chodzi o preferencje najemców?[/b]

Każdy klient ceni sobie inne walory, co powoduje, że dla jednych najemców Katowice (jako miasto dobrze skomunikowane z Wrocławiem, Krakowem i Republiką Czeską) wydają się najbardziej atrakcyjne, a dla innych ważniejsza jest bliskość stolicy czy obecność konkurencji. Dla przykładu, mamy obecnie dużo zapytań o Katowice i Łódź, a najwięcej transakcji najmu negocjujemy we Wrocławiu i Krakowie. Pojawiają się także zapytania o Rzeszów, Kielce i Lublin.

[b]A jakie miasta mają największe pustostany?[/b]

Najwyższy współczynnik powierzchni wolnej ma Łódź – około 18 proc. Wystarczy jednak kilku większych najemców, by wskaźnik ten zdecydowanie spadł. —gb[/ramka]

Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił