Wizytówką miasta jest jego wygląd. Dlatego wiele z nich stara się wspierać dotacjami prywatnych właścicieli budynków. Zależy im, by ich nieruchomości nie straszyły. Okazuje się jednak, że miasta mają później z tego powodu problemy.
Regionalne izby obrachunkowe kwestionują ważność podejmowanych uchwał o takich dotacjach. Decyzje RIO podtrzymują następnie sądy administracyjne.
[srodtytul]Żeby było ładniej [/srodtytul]
Jednym z prekursorów dotacji była Świdnica, a w ślad za nią poszły inne miasta.
– Przez trzy lata nie było żadnych problemów. Wspólnoty mieszkaniowe zwracały się do urzędu miasta o dotację na remont elewacji, dachów oraz ogrodzeń – mówi Ireneusz Pałac, wiceprezydent Świdnicy. – Miasto przeznaczało co roku na ten cel 500 tys. zł, a zainteresowanie wśród świdniczan sukcesywnie rosło, chociaż dotacje nie były oszałamiająco wysokie. Maksymalne wynosiły bowiem 25 proc. kosztów remontu. Zawsze jednak była to motywacja dla właściciela, by coś zrobił ze swoją nieruchomością.