Deweloperzy rozpoczynają dziś stosunkowo niewiele budów, a na rynek wchodzi pokolenie z tzw. drugiego wyżu demograficznego. Czy firmy przygotują wystarczającą liczbę inwestycji, by zaspokoić rosnący popyt?
[srodtytul]Powiedzcie: co i gdzie[/srodtytul]
Zdaniem Michała Okonia z Marvipolu deweloperzy zdążą z projektami. – Ale czy państwo będzie na to gotowe? Jeśli przyjmiemy, że budowa trwa półtora roku, a projektowanie pół roku, to po stronie dewelopera mamy dwa lata. Dodatkowe cztery trzeba dołożyć na procedowanie przez urzędy, sprawy sądowe, odwołania itp., czyli działania, na które zezwala niejasne prawo, a które blokują inwestycje – podkreśla Michał Okoń. I dodaje, że może się zdarzyć, że mieszkań przejściowo zabraknie. – Nie będzie to jednak trwać dłużej niż rok – dwa lata – szacuje.
Michał Klauzo z ECC Real Estate oblicza, że proces przygotowania projektu do sprzedaży – od zakupu działki do pozwolenia na budowę – może trwać w stolicy nawet dwa lata. – Jako inwestor apartamentowca Puławska 111 przekonaliśmy się o tym na własnej skórze. Procedura uzyskania pozwolenia na budowę wydłużyła się trzykrotnie z powodu niejasności prawa oraz niekorzystnej dla inwestora jego interpretacji przez urzędy – nie ukrywa Michał Klauzo. – Podobne problemy dotyczą całej branży mieszkaniowej w stolicy – dodaje. I podkreśla, że im dzielnica bardziej atrakcyjna dla inwestora, tym dłużej rozpatruje wnioski. – Może się więc okazać, że podaż nowych apartamentowców w najlepszych dzielnicach będzie spadać nie tylko z powodu wyczerpywania się wolnych miejsc do zabudowy, ale także ze względu na przewlekłe procedury administracyjne – ocenia Michał Klauzo.
[wyimek]2 lata - nawet tyle zajmuje zdobycie pozwolenia na budowę w stolicy[/wyimek]