Bułgaria, turystyczna mekka Polaków w czasach PRL, znowu staje się atrakcyjna. Od ubiegłego roku szybko rośnie nie tylko liczba turystów wyjeżdżających nad Morze Czarne z biurami podróży, ale przybywa też kupujących tam wakacyjne apartamenty.
Ceny są dużo atrakcyjniejsze niż nad zimnym Bałtykiem. W nowoczesnym wakacyjnym kompleksie Marina Cape położonym niedaleko Burgas niewielkie 50-metrowe mieszkanie typu studio lub apartament z dwiema sypialniami o powierzchni ok. 100 metrów można znaleźć w cenie od 800 do 2 tys. euro za metr kwadratowy.
– Nasi brokerzy informują, że choć jeszcze w ubiegłym roku klienci z Polski nastawiali się na tańsze lokale, w niższym standardzie, to obecnie szukają znacznie lepszych lokali – mówi Nicolay Mayster z InterCapital Property Development (ICPD). Ten bułgarski deweloper specjalizujący się w budowie dużych kompleksów wakacyjnych w sierpniu 2010 roku zadebiutował na NewConnect w Warszawie. Jeszcze w tym roku planuje przeniesienie się na główny parkiet GPW.
Bułgarskie nieruchomości przyciągnęły najwięcej kupujących z Polski jeszcze przed kryzysem. W samym Marina Cape w 2007 i 2008 roku ICPD sprzedał Polakom prawie 200 lokali. W roku 2009 i na początku 2010 zainteresowanie spadło. Było to efektem kryzysu ekonomicznego, osłabienia złotego, a także oczekiwania na spadek cen.
Jednak od kilku miesięcy zwiększa się liczba zapytań Polaków o warunki oferty. W odpowiedzi na ten wzrost zainteresowania deweloperzy rozszerzają swoje usługi. - Pomagamy nabywcom w zarządzaniu nieruchomościami, reprezentujemy ich przed urzędami. Koordynowanie samemu spraw urzędowych wymagałoby podróży do Bułgarii co najmniej ze cztery razy w roku i spędzania tam kilku dni – podkreśla Mayster.