Spór o pas ziemi w Siwiance, w gminie Kołbiel, 50 km od Warszawy, nasila się od paru lat. Teraz sprawa stanęła na ostrzu noża. – Któregoś dnia wyszłam z domu, a przed budynkiem mam zwałowisko gliny. Nie mogłam wyjechać z posesji. To sąsiad, od którego przed laty kupiliśmy działkę pod dom, zwiózł nam tę górę błota – denerwuje się Halina K., nasza czytelniczka (nazwisko do wiadomości redakcji).
Potrzebny helikopter
Czytelniczka wspomina, że parcelę kupiła w latach 80. od małżeństwa W., które w tej okolicy sprzedawało działki rolne. Grunty przekształcono potem w budowlane. – Kiedy podpisywaliśmy umowę kupna u pani notariusz w Mińsku Mazowieckim, nie było mowy, że nie będziemy mieli drogi dojazdowej do domu. Nikt nas nie pouczył, jak tę sprawę uregulować. Całe lata jeździliśmy jednak tą drogą, bo jej właściciel nie miał nic przeciwko. Mieliśmy jego ustną zgodę. Nagle zmienił zdanie. Zadzwoniłam ostatnio do pani notariusz, która nadzorowała transakcję, i powiedziałam, że powinna mi kupić helikopter, bo nie mam jak się wydostać z domu – opowiada mieszkanka Siwianki. – Notariusz powiedziała, że transakcja odbyła się dawno temu, w innych czasach, więc nie powinnam mieć do niej pretensji.
O sprawie pisaliśmy już na łamach „Nieruchomości" w artykule pt. „Albo ich wykupią, albo ich zagrodzą". Już wtedy właściciel pasa drogi Zygmunt W. zapowiadał, że jeśli sąsiadka nie odkupi od niego gruntu, to go zagrodzi. Teraz plany zrealizował. – Najpierw na drodze pojawiły się kołki, potem glina – żali się mieszkanka Siwianki. – Zawiadomiłam policję i prokuraturę.
Mirosław Górnicki, wiceszef Komendy Powiatowej w Otwocku, tłumaczy, że policja nie może podjąć interwencji, bo teren, na który zwieziono glinę, jest prywatny, więc jego właściciel ma prawo swobodnie nim dysponować.
Renata Mazur, rzecznik praskiej Prokuratury Okręgowej, której podlega jednostka w Otwocku, dodaje, że odmówiono wszczęcia postępowania w sprawie zablokowania wjazdu na posesję, bo nie ma znamion przestępstwa.