Średnie oprocentowanie kredytów mieszkaniowych w złotych wyniosło w lutym br. 6,47 proc., a w euro – 6,60 proc. (dla kredytu w wysokości 200 tys. zł na 30 lat) – wynika z wyliczeń analityków porównywarki finansowej Comperia.pl. Czy zatem warto walczyć w banku o euro?
– Oferta kredytów w rodzimej walucie jest dziś najkorzystniejsza. Klienci, którzy poszukują atrakcyjnego finansowania, zauważają, że kredyty złotówkowe są obciążone niższymi kosztami całkowitymi oraz że wyliczenia rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania, tzw. RRSO, są w tym przypadku bardziej zachęcające niż dla euro – mówi Maciej Chyziak, ekspert firmy Invigo.
Dodaje, że atrakcyjne warunki kredytów w złotych wynikają także z polityki banków, które w tej chwili promują finansowanie w rodzimej walucie. – Banki są przy tym bardziej skłonne do negocjacji i chętniej oferują różnego rodzaju oferty specjalne (kredyt w powiązaniu z innymi produktami bankowymi), dzięki czemu klienci mogą liczyć na dodatkowe bonusy.
Ile to kosztuje
– Na oprocentowanie kredytu wpływ mają dwa składniki: marża i stopa referencyjna. Dla kredytów w euro stopą referencyjną jest Euribor, który notuje w ostatnich miesiącach swoje minima i oscyluje wokół 0,20 proc. W przypadku kredytów w złotym do ustalenia oprocentowania uwzględniamy Wibor. Mimo kolejnych obniżek stóp procentowych jest on o wiele wyższy niż stopa dla kredytów w euro – wyjaśnia Michał Krajkowski, główny analityk Domu Kredytowego Notus.
Podkreśla, że różnicę w oprocentowaniu wynikającą z innych poziomów stóp Euribor i Wibor niweluje jednak różnica w marżach kredytowych. Te dla kredytów w euro zaczynają się od 3 pkt proc., a dla kredytów w złotych – od 1 pkt proc.