Wojciech Porębski z agencji Północ Nieruchomości ocenia, że w Krakowie oferty mieszkań o powierzchni poniżej 20 mkw. trafiają się bardzo rzadko.
– Znacznie łatwiej o lokal od 20 do 30 mkw., choć i takich nieruchomości nie jest na rynku wiele – mówi Wojciech Porębski. Najmniejsze lokale – o powierzchni od 20 do 30 mkw. – stanowią ok. 3 proc. krakowskiej oferty agencji Północ Nieruchomości, która liczy 500 mieszkań używanych.
Ostatnio agencja pośredniczyła w sprzedaży mikrokawalerek o powierzchni poniżej 20 mkw. Dla przykładu 17,9-metrowy lokal w bloku z wielkiej płyty z 977 roku w krakowskiej dzielnicy Bieżanów sprzedał się za 115 tys. zł (6,4 tys. zł za mkw.) Z kolei 14,8-metrowe mieszkanie w nowohuckim budynku z lat 50. znalazło właściciela za 103 tys. zł (niespełna 7 tys. zł za mkw.).
– Bardzo małe mieszkania o powierzchni od 15 do 25 mkw. sprzedają się słabiej niż najpopularniejsze dziś lokale, mające 35 – 50 mkw. – ocenia Wojciech Porębski. Z jego analiz wynika, że na sprzedaż tak małych nieruchomości potrzeba zwykle od trzech do sześciu miesięcy. – Takich lokali poszukują przeważnie przyjezdni studenci, którzy wolą spłacać raty kredytu niż wydawać pieniądze na wynajem mieszkania. Jednak popyt na tego typu lokale jest umiarkowany – zastrzega przedstawiciel Północ Nieruchomości.
Ile trzeba dołożyć
– W przypadku studentów o wyborze oferty często decyduje lokalizacja nieruchomości. Zdarza się, że student wybiera mieszkanie w pobliżu uczelni, kosztem kilku dodatkowych metrów, które mógłby mieć, gdyby kupił lokal w sąsiedniej dzielnicy – zauważa Wojciech Porębski. I szacuje, że cena 25-metrowej kawalerki jest niższa od stawki za dwupokojowe mieszkanie o tym samym standardzie i w tej samej lokalizacji średnio o 50-70 tys. złotych.