– W Warszawie i okolicach podaż działek budowlanych jest wysoka. Transakcje zdarzają się jednak stosunkowo rzadko – zauważa Marcin Jańczuk z agencji Metrohouse. Klienci najczęściej szukają gruntów o powierzchni do 1 tys. mkw. w Warszawie lub na dobrze skomunikowanych z miastem przedmieściach.
Co jest w planach
Agencja Metrohouse najwięcej transakcji sprzedaży działek przeprowadziła w ubiegłym roku w warszawskim Wawrze. – W tej dzielnicy największym powodzeniem cieszyły się grunty o powierzchni 700–1 tys. mkw. Ceny działek kształtowały się tu w granicach 230–400 zł za mkw. – podaje Marcin Jańczuk. – Zainteresowaniem cieszyły się także Białołęka, Ursynów i Bemowo, a także Wilanów. Dobrą informacją dla kupujących są dość wysokie możliwości negocjacji cen. Średnie rabaty w warszawskich transakcjach to aż 10 proc. ostatniej ceny ofertowej. Dla porównania – na rynku mieszkań jest to 4 proc. – podaje Marcin Jańczuk.
O dużej podaży działek mówi także Joanna Lebiedź, właścicielka firmy Lebiedź Nieruchomości i rzeczniczka Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN). – Ofert jest dużo więcej niż kilka czy kilkanaście lat temu – ocenia Joanna Lebiedź. Bogatą ofertę znajdziemy wokół całej Warszawy. – Na sprzedaż są wystawiane działki o różnej powierzchni. W wielu przypadkach wielkość parceli jest uzależniona od zapisów w planach zagospodarowania przestrzennego. Określają one minimalne powierzchnie nowo tworzonych działek budowlanych – tłumaczy rzeczniczka PFRN.
6 lat czeka na chętnego działka budowlana o powierzchni 2,6 tys. mkw. w podwarszawskim Izabelinie. Kosztuje 650 tys. zł.
Na uchwalane w całej Polsce plany zagospodarowania zwraca uwagę także Adam Bronisz z BB Nieruchomości. – Terenów inwestycyjnych przybywa. A w nowych planach muszą się znaleźć m.in. zaprojektowane media, w tym kanalizacja. To oznacza, że zabudowę można zagęścić i budować bliźniaki, segmenty i niskie domy wielorodzinne. Minimalna powierzchnia działki pod zabudowę bliźniaczą to 350 mkw., pod segmenty – od 250 mkw. – wyjaśnia Adam Bronisz. – W taki sposób ubywa terenów pod wolno stojące domy jednorodzinne – dodaje. I zauważa, że gminy zaczynają naliczać opłaty adiacenckie. – Najpierw – za podziały gruntu, później – gdy je uzbroją. To powoduje zatrzymanie procesu wydzielania działek. Tak jest na przykład w niektórych gminach powiatu piaseczyńskiego – opowiada Adam Bronisz.