Chodzi o dofinansowanie kupna nowego lokalu w ramach programu "Mieszkanie dla młodych", który działa od początku stycznia 2014 r. Wczoraj BGK podał, że do 28 lutego zaakceptował 2680 wniosków o kredyt z dopłatą, a wysokość przyznanego dofinansowania to 59,76 mln zł (na lata 2014–2016).
– W tym roku na dopłaty do wkładu własnego w ramach "MdM" zostało zarezerwowane 600 mln zł. Przyznanie dotąd 54,9 mln zł oznacza wykorzystanie limitu w ponad 9 proc. Gdyby w dalszej części roku wnioski kredytowe były składane w takiej ilości, jak w styczniu i lutym, to wbrew obawom, limit na „MdM" nie wyczerpie się przed końcem roku – komentuje Michał Krajkowski, główny analityk Domu Kredytowego Notus.
Przypomnijmy, jeszcze w ub. roku były takie opinie, że pieniędzy na dopłaty może zabraknąć, bo klienci deweloperów już rezerwują mieszkania i czekają na wsparcie z budżetu państwa.
– Na tej podstawie można było spodziewać się dwukrotnie większego zainteresowania dopłatami w pierwszych miesiącach roku. „MdM" wspiera trochę sprzedaż, ale nie oczekiwałbym przełomu na rynku. Twarde warunki programu wykluczają możliwość wsparcia dla wielu osób – uważa Marek Poddany, wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich. – Od początku było wiadomo, że „MdM" będzie miał znacznie mniejszy zasięg niż „Rodzina na swoim". Ale może jeszcze się rozkręci.
Przyznanie ok. 60 mln zł dopłat w dwa miesiące Jerzy Ptaszyński, dyrektor działu badań i analiz rynku nieruchomości w Centrum Amron (działającym przy ZBP), ocenia jako umiarkowany sukces. – Z jednej strony, pierwszy kwartał w każdym roku jest najsłabszy, jeśli chodzi o sprzedaż kredytów hipotecznych, więc później może być lepiej. Z drugiej jednak, można było się spodziewać dużo większego odzewu ze strony tych, którzy czekali na dopłaty od ubiegłego roku, wstrzymując transakcje – komentuje Jerzy Ptaszyński. Jego zdaniem trudno prognozować, co będzie dalej, bo w ogóle rynek kredytów hipotecznych notuje najsłabsze wyniki od kilku lat.