Półtora tygodnia temu pani premier zwróciła się do Komisji Nadzoru Finansowego z pytaniem, co się stanie na rynku, gdy frank szwajcarski się umocni. KNF podała w ub. piątek, że nadal przygotowuje odpowiedź i że nie może informować o terminie jej przekazania. Zapytaliśmy więc ekspertów, czy ich zdaniem będzie potrzebna interwencja państwa w stosunku do frankowiczów, którzy nie radzą sobie ze spłatą kredytu. Oto co powiedzieli:
Ryszard Petru, przewodniczący Towarzystwa Ekonomistów Polskich:
– Nie widzę uzasadnienia dla zaangażowania środków publicznych w pomoc frankowiczom. Tak samo jak rząd nie pomaga tym, którzy wpadli w pułapkę zadłużenia, biorąc kredyty konsumpcyjne czy tzw. chwilówki, i tak samo jak nie będzie pomagał, gdy w przyszłości wzrosną stopy procentowe i część z nas będzie miała problemy za spłatą kredytów w złotych. Niestety, te nawoływania o pomoc dla 700 tys. gospodarstw domowych zadłużonych w CHF to czysty populizm przedwyborczy. Rolą państwa nie jest pomoc w takich sytuacjach. Pamiętać też trzeba, że ci, co mówią, że chcą pomocy dla frankowiczów, powinni najpierw wskazać źródło, z którego to wsparcie miałoby być finansowane. Może z subwencji dla partii politycznych?
Prof. Jacek Łaszek, ekspert SGH: – Pomoc spłacającym kredyty hipoteczne w szwajcarskiej walucie nie jest potrzebna. Mimo zmian kursu, nadal zapłacili za kredyty mniej niż złotówkowicze, którzy zadłużali się w tym samym czasie, na te same kwoty. Pomagać można tylko osobom w nadzwyczajnych sytuacjach losowych, i to bez względu na walutę kredytu. Jeśli bank nie oszukał klienta, został on poinformowany o ryzyku, nie ma powodu, aby kwestionować umowy kredytowe. Jeśli było inaczej, klientowi należy się ochrona konsumencka. Nawet jeśli CHF będzie po 4 zł, na rynku nic złego się nie stanie. Zdolność kredytowa w wielu przypadkach była wyliczana dla kredytu złotowego, a więc z zapasem. Natomiast kredytobiorcy frankowi, moim zdaniem, zachowali się trochę jak hazardziści.
Andrzej Malinowski, ?prezydent Pracodawców RP: